W II fazie wypieku pieczywa pszennego rzeczywiście dzieje się najwięcej! To właśnie wtedy kęs ciasta bardzo szybko się nagrzewa, czyli ciepło z zewnątrz wnika do środka, a ciasto osiąga maksymalną objętość. Kto choć raz obserwował pieczenie bułek czy chleba w piekarni, ten pewnie zauważył, jak nagle bochenek "puchnie" w piecu – to ten moment. Równocześnie na powierzchni zaczyna się tworzyć twarda, lekko szklista skórka, która z czasem nabiera złocistej barwy. To efekt reakcji Maillarda oraz karmelizacji cukrów – procesy mocno doceniane przez branżowców, bo odpowiadają nie tylko za wygląd, ale i ten specyficzny zapach świeżo upieczonego pieczywa. W praktyce piekarskiej dobrą kontrolę nad długością i temperaturą tej fazy uznaje się za jeden z kluczowych elementów fachowości. Jeśli II faza przebiegnie za szybko lub za wolno, to bochenek może być zbyt zbity lub płaski, a skórka – zamiast chrupiącej – stanie się gumowata albo blada. Warto pamiętać, że w nowoczesnych piekarniach stosuje się precyzyjne sterowanie temperaturą, żeby uzyskać powtarzalność tej fazy i doskonały efekt końcowy. Moim zdaniem to właśnie na tym etapie rodzi się prawdziwa jakość pieczywa, a dobry piekarz nie spuszcza wtedy oka z pieca.
W branży piekarskiej często spotyka się błędne przypisanie kluczowych procesów różnym fazom wypieku. Przykładowo, I faza wypieku bywa mylona z okresem, w którym następuje zasadnicza zmiana objętości kęsa i powstawanie skórki, jednak w rzeczywistości ta faza polega głównie na powolnym podgrzewaniu ciasta, gdzie aktywność enzymatyczna i procesy fermentacyjne są jeszcze dość istotne. Dopiero później kęs zaczyna dynamicznie „rosnąć” i nabierać finalnej objętości. Natomiast określenie "faza zwana rozrostem" to już trochę inny etap – odnosi się do garowania, czyli wyrastania kęsa przed włożeniem do pieca, gdzie zachodzą głównie procesy fermentacyjne a nie termiczne utrwalanie struktury. Z kolei "faza intensywnego parowania" może sugerować moment, w którym z ciasta odparowuje dużo wody, ale nie jest to etap odpowiadający za szybkie powiększanie objętości czy tworzenie twardej, skolejonej skórki. Taki intensywny ubytek wody występuje faktycznie na początku wypieku, ale to nie on decyduje o utrwaleniu objętości. Częsty błąd wynika też z mylenia zjawisk cieplnych z fermentacyjnymi – a przecież w II fazie wypieku to temperatura gra główną rolę, zamykając pory ciasta i powodując gwałtowne ścinanie się białek, co utrwala strukturę i objętość. Warto pamiętać, że poprawne rozpoznanie tych procesów jest podstawą pracy każdego piekarza. Z mojego doświadczenia wynika, że tylko ci, którzy dobrze rozumieją przebieg poszczególnych faz wypieku, potrafią uzyskać powtarzalną jakość produktu, bez przykrych niespodzianek jak zbyt blada skórka czy zapadnięty bochenek. Dlatego tak ważne jest, żeby nie ulegać utartym schematom i zawsze analizować technologię w oparciu o fachową wiedzę i praktyczne obserwacje z produkcji.