Wrzutowe piece to taki klasyczny wybór, jeśli chodzi o wypiek dwustopniowy z przesadzaniem kęsów. Chodzi tutaj o to, że po pierwszym etapie wypieku, kęsy są ręcznie lub półautomatycznie przesadzane na kolejną część pieca albo na inne miejsce, żeby lepiej kontrolować proces i uzyskać wyrównaną strukturę pieczywa. Właśnie piece wrzutowe umożliwiają łatwy dostęp do komory i manipulowanie kęsami – to jest ich ogromny plus w piekarni rzemieślniczej. W takich piecach można bez problemu podnieść klapę, przesunąć łopatą kęs i dalej prowadzić wypiek. Moim zdaniem to bardzo praktyczne rozwiązanie, zwłaszcza przy trudniejszych wypiekach, gdzie czasami trzeba poprawić ustawienie lub odwrócić ciasto, żeby skórka była równo przypieczona. Branżowe standardy wręcz zakładają, że w piecach wrzutowych robi się właśnie takie zabiegi – przesadzanie pozwala lepiej wykorzystać potencjał wypieku dwustopniowego, szczególnie jeśli mamy do czynienia z pieczywem o różnej gramaturze lub nietypowych składnikach. W praktyce, taki manewr pozwala też lepiej reagować na zmiany temperatury i wilgotności w piecu, bo można kęsy przestawić tam, gdzie warunki są optymalne. Takie podejście widuje się zwłaszcza przy produkcji chlebów na naturalnym zakwasie, gdzie precyzja wypieku ma ogromne znaczenie.
Przy ocenie zastosowania wypieku dwustopniowego z przesadzaniem kęsów, łatwo się pomylić, bo wiele osób zakłada, że każde nowoczesne rozwiązanie piekarskie będzie tu odpowiednie. Jednak w praktyce, piece taśmowe PTC czy przelotowe są zbudowane zupełnie inaczej niż wrzutowe i ich konstrukcja praktycznie uniemożliwia szybkie i wygodne przesadzanie kęsów w trakcie wypieku. W piecach taśmowych PTC wsad jest wprowadzany na taśmę i cały wypiek przechodzi przez kolejne strefy automatycznie, co oczywiście świetnie się sprawdza przy dużej produkcji, ale nie pozwala na żadne interwencje w trakcie procesu – zwyczajnie nie ma tam fizycznie dostępu, a zatrzymanie linii produkcyjnej byłoby bardzo nieefektywne. Piece przelotowe działają podobnie – to systemy z zamkniętym obiegiem, gdzie ciasto wędruje przez tunel piekarniczy bez możliwości ręcznej kontroli czy przesadzania. Moim zdaniem to typowy błąd myślowy: utożsamianie „nowocześniejszych” pieców z większą elastycznością, a to często prowadzi do błędnych wyobrażeń o ich zastosowaniu. Z kolei piece obrotowe, choć dają pewną kontrolę nad równomiernością wypieku, bo cała komora się obraca, to jednak nie umożliwiają przesadzania kęsów w sensie dosłownym – nie ma tu fizycznej możliwości przekładania pojedynczych kęsów w trakcie pieczenia, bo dostęp do nich jest znacznie ograniczony przez budowę komory i drzwi. Branżowe dobre praktyki mówią jasno: jeśli mamy pracować na małych seriach, z różnorodnym i wymagającym asortymentem, to właśnie piece wrzutowe są tymi, które pozwalają realizować proces wypieku dwustopniowego z przesadzaniem. Automatyzacja i zamknięte systemy są świetne w powtarzalności, ale tracą na elastyczności, jaką daje piec wrzutowy.