Prawidłowo wskazana metoda Volharda to klasyczna metoda miareczkowa stosowana do oznaczania jonów chlorkowych, także w próbkach żywności. W praktyce laboratoryjnej opartej na normach (np. dawniej PN, obecnie często metody zharmonizowane z ISO) oznaczanie chlorków bardzo często wykonuje się właśnie metodami argentometrycznymi, czyli z użyciem azotanu(V) srebra. Metoda Volharda jest metodą odwróconego miareczkowania: do próbki dodaje się nadmiar mianowanego roztworu AgNO3, który strąca chlorki w postaci trudno rozpuszczalnego AgCl, a następnie niewykorzystany nadmiar srebra odmiareczkowuje się roztworem tiocyjanianu, najczęściej amonu lub potasu, w obecności wskaźnika żelazowego. W momencie, gdy wszystkie jony srebra zwiążą się z tiocyjanianem, nadmiar tiocyjanianu tworzy z jonami żelaza(III) charakterystyczny czerwony kompleks – to jest punkt końcowy miareczkowania. W analizie żywności metoda Volharda ma tę zaletę, że dobrze sprawdza się w matrycach barwnych lub lekko mętnych, gdzie klasyczna metoda Mohra byłaby mniej wygodna, bo punkt końcowy byłby gorzej widoczny. Stosuje się ją np. do oznaczania zawartości chlorku sodu w serach, przetworach mięsnych, pieczywie, a także w niektórych koncentratach czy przyprawach. Z mojego doświadczenia w laboratoriach kontroli jakości ważne jest, żeby dokładnie kontrolować pH środowiska i skład roztworów, bo obecność innych jonów może zakłócać oznaczenie. Dobrą praktyką jest też wykonywanie próbek ślepych i wzorców kontrolnych, żeby mieć pewność, że całe strącanie i odmiareczkowanie przebiega poprawnie. Takie podejście jest zgodne z zasadami dobrej praktyki laboratoryjnej GLP i zapewnia powtarzalność oraz porównywalność wyników między różnymi laboratoriami.
W analizie i kontroli jakości żywności bardzo łatwo pomylić nazwy klasycznych metod chemicznych, bo wiele z nich to po prostu nazwiska autorów. W tym pytaniu chodziło konkretnie o oznaczanie chlorków, czyli jonów Cl−, a więc o metody argentometryczne z użyciem azotanu srebra. Częstym błędem jest automatyczne kojarzenie każdej znanej metody miareczkowej z dowolnym oznaczeniem. Metoda Kjeldahla jest typową metodą do oznaczania azotu ogólnego i pośrednio białka w produktach spożywczych. Polega na mineralizacji próbki w stężonym kwasie siarkowym, zobojętnieniu, destylacji amoniaku i miareczkowaniu. Ma ogromne znaczenie przy wyznaczaniu zawartości białka w mleku, mięsie, mące czy paszach, ale nie ma zastosowania do chlorków – to zupełnie inny rodzaj analitu i inna chemia reakcji. Metoda Bertranda z kolei dotyczy oznaczania cukrów redukujących, głównie w obecności miedzi i późniejszego miareczkowania, np. w przetworach owocowych, dżemach czy sokach. Tutaj analizuje się zdolność cukrów do redukcji jonów metali, a nie obecność anionów halogenkowych. Wreszcie metoda Gerbera to typowo mleczarska technika oznaczania zawartości tłuszczu w mleku i produktach mlecznych przy użyciu butyrometru, kwasu siarkowego i alkoholu izoamylowego; polega na rozpuszczeniu białek i uwolnieniu tłuszczu, który następnie odczytuje się objętościowo. Z punktu widzenia chemii nie ma tu miejsca na reakcje z jonami chlorkowymi. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich skojarzeń jest fakt, że uczniowie często pamiętają nazwiska, ale nie łączą ich z konkretnym typem oznaczanej substancji: azot, cukry, tłuszcz czy jony nieorganiczne. Dobra praktyka w analizie polega na tym, żeby zawsze najpierw zadać sobie pytanie: jaki składnik chcę oznaczyć i jakiego rodzaju reakcje chemiczne są do tego potrzebne. Dopiero potem dobieramy metodę – w przypadku chlorków będzie to jedna z metod argentometrycznych, jak Volharda czy Mohra, a nie procedury białkowe, cukrowe czy tłuszczowe.