Prawidłowa jest odpowiedź „pojedynczych sztuk” i wynika to z zasad prawidłowego pobierania próbek do badań fizykochemicznych surowców roślinnych. W przypadku owoców jagodowych, takich jak truskawki, maliny, borówki czy porzeczki, próbka laboratoryjna powinna składać się z wielu pojedynczych owoców, pobranych w sposób losowy z różnych miejsc partii. Chodzi o to, żeby maksymalnie uśrednić właściwości całej partii i zminimalizować ryzyko, że trafimy akurat na owoce nietypowe – przejrzałe, niedojrzałe albo uszkodzone mechanicznie. Z mojego doświadczenia wynika, że im bardziej jednorodny i dobrze wymieszany zestaw pojedynczych sztuk, tym wyniki analizy pH, ekstraktu, kwasowości czy zawartości suchej masy są wiarygodniejsze. W praktyce, zgodnie z dobrymi praktykami laboratoriów działających wg norm (np. podejście zgodne z ISO, zasadami pobierania próbek), najpierw pobiera się tzw. próbki pierwotne z różnych miejsc partii (z wierzchu, ze środka, z głębi opakowań), a następnie łączy się je w jedną próbkę zbiorczą, z której dopiero wydziela się próbkę laboratoryjną składającą się właśnie z pojedynczych owoców. Nie pobiera się całych skrzynek ani tym bardziej całej partii, bo to jest logistycznie i ekonomicznie bez sensu. Nie tnie się też jagód zgłębnikiem, bo owoce jagodowe są małe, delikatne i łatwo ulegają zgnieceniu, co mogłoby zmienić ich parametry. Dlatego standardem w kontroli jakości surowców owocowych w przemyśle spożywczym jest reprezentatywna próbka złożona z wielu pojedynczych sztuk, traktowanych dalej jako jedna próbka do analizy chemicznej i fizycznej.
W badaniach fizykochemicznych kluczowe jest, żeby próbka laboratoryjna była reprezentatywna dla całej partii, ale jednocześnie możliwa do realnego opracowania w laboratorium. Przy owocach jagodowych łatwo tu o złe skojarzenia. Często ktoś myśli, że skoro chcemy zbadać „całą partię”, to najlepiej byłoby pobrać ją w całości. W praktyce to kompletnie nierealne, bo partie handlowe mogą mieć setki kilogramów czy nawet tony. Takiej masy nie da się ani przewieźć do laboratorium, ani tam jednorodnie przygotować do analizy. Zasady pobierania próbek mówią jasno: pobiera się niewielkie ilości z różnych miejsc partii, a potem je łączy i redukuje do rozsądnej wielkości. Podobny problem jest z wyborem jednej skrzynki. Nawet jeśli wybierzemy ją losowo, to nadal badamy tylko zawartość tej konkretnej jednostki opakowaniowej. W przemyśle spożywczym to za mało, bo rozkład jakości w partii bywa nierównomierny – inne warunki przechowywania, inne nasłonecznienie w sadzie, różnice w dojrzałości. Jedna skrzynka może być akurat lepsza albo gorsza niż reszta i wtedy wyniki badań wprowadzają w błąd przy ocenie całej dostawy. Jeszcze mniej trafne jest myślenie o pobieraniu części owocu zgłębnikiem, co stosuje się raczej przy dużych produktach, np. blokach mięsa, serach czy dużych warzywach korzeniowych. Owoce jagodowe są małe, delikatne, łatwo się rozgniatają, więc użycie zgłębnika powodowałoby ich zniszczenie i nienaturalne wymieszanie soku z miąższem i skórką. Takie „maltretowanie” próbki może zmieniać rzeczywiste parametry, np. pH, zawartość soku swobodnego, a nawet przyspieszać niektóre reakcje enzymatyczne. Dobra praktyka laboratoryjna i normy dotyczące pobierania próbek wskazują, że dla małych owoców tworzy się próbkę z wielu pojedynczych sztuk z różnych miejsc partii. Dopiero taka uśredniona mieszanina daje wiarygodny obraz jakości fizykochemicznej całego surowca i pozwala podejmować sensowne decyzje technologiczne, np. czy dana partia nadaje się na mrożonki, przeciery, soki czy raczej trzeba ją odrzucić lub przeznaczyć do innego zastosowania.