Prawidłowo obliczony ubytek wypiekowy wynosi 10%. Liczymy go według prostego wzoru stosowanego w piekarnictwie: ubytek wypiekowy (%) = [(masa ciasta przed wypiekiem − masa chleba po wypieku) / masa ciasta przed wypiekiem] × 100%. W tym zadaniu: [(1150 g − 1035 g) / 1150 g] × 100% = (115 g / 1150 g) × 100% = 10%. Różnica 115 g to głównie woda odparowana podczas wypieku, częściowo także niewielkie ubytki lotnych składników. W praktyce technologicznej piekarni kontrola ubytku wypiekowego jest bardzo ważna, bo wpływa na wydajność produkcji, koszty surowców i powtarzalność jakości wyrobu. Moim zdaniem każdy technik technologii żywności powinien mieć takie obliczenia „w ręku”, bo pojawiają się one potem na co dzień przy kontroli procesu. Typowe ubytki wypiekowe chleba mieszczą się zwykle w przedziałach kilku–kilkunastu procent, w zależności od rodzaju pieczywa, wydajności ciasta, sposobu prowadzenia rozrostu i parametrów wypieku (temperatura, czas, wilgotność w komorze wypiekowej). Jeśli np. zwiększymy temperaturę pieca albo wydłużymy czas wypieku, ubytek wypiekowy najczęściej rośnie, bo więcej wody odparuje z miękiszu i ze skórki. Z kolei ciasta o wyższej wydajności (czyli z większą ilością wody w stosunku do mąki) też mogą mieć wyższy ubytek, ale jednocześnie dają bardziej miękki miękisz. W normach zakładowych oraz w systemach jakości przy produkcji pieczywa często ustala się dopuszczalny zakres ubytku wypiekowego dla danego asortymentu, żeby szybko wychwycić odchylenia procesu, np. zbyt intensywny wypiek albo błędne naważki. Takie obliczenia wykorzystuje się też przy planowaniu produkcji: na podstawie przewidywanego ubytku wypiekowego można oszacować, ile ciasta trzeba przygotować, żeby otrzymać wymaganą masę gotowych bochenków.
W tym zadaniu kluczowe jest dobre zrozumienie, czym w ogóle jest ubytek wypiekowy i jak się go liczy. W piekarnictwie ubytek wypiekowy to procentowa różnica masy między naważką ciasta przed wypiekiem a masą gorącego chleba po wypieku. Wynika głównie z ubytku wody, która odparowuje w trakcie pieczenia, oraz w mniejszym stopniu z ulatniania się niektórych lotnych składników. Dlatego zawsze liczymy go według wzoru: [(masa przed − masa po) / masa przed] × 100%. W tym przypadku mamy 1150 g przed wypiekiem i 1035 g po wypieku, więc różnica to 115 g. Jeśli ktoś wybierze 15%, to najczęściej jest to efekt „strzelania” na oko lub zaokrąglania bez sprawdzenia proporcji. 15% oznaczałoby, że chleb traci masę rzędu 172–173 g przy naważce 1150 g, co jest znacznie większą stratą niż faktyczne 115 g. W normalnych warunkach technologicznych tak duży ubytek byłby sygnałem, że parametry wypieku są mocno zawyżone albo coś jest nie tak z nawilżeniem, więc warto tu patrzeć na liczby, a nie intuicję. Odpowiedź 90% to już typowe niezrozumienie, jak działają procenty: 90% ubytku oznaczałoby, że z 1150 g ciasta zostaje około 115 g chleba, czyli prawie sama skórka. W realnych warunkach produkcji pieczywa takie wartości w ogóle nie występują, bo produkt praktycznie by nie istniał. Z kolei 115% sugeruje, jakby ktoś pomylił się i porównał masę utraconą do masy końcowej albo w ogóle pomylił pojęcia, bo ubytek większy niż 100% jest fizycznie niemożliwy – nie można stracić więcej masy, niż się na początku miało. Moim zdaniem typowy błąd myślowy przy takich zadaniach to liczenie „od tyłu” albo odnoszenie różnicy mas do złej podstawy, na przykład do masy po wypieku zamiast do masy przed wypiekiem. Druga pułapka to nieuwzględnianie, że w technologii żywności przy obliczeniach wydajności, strat i ubytków zawsze punktem odniesienia jest stan wyjściowy procesu, czyli naważka surowca. W praktyce zakładowej błędne liczenie ubytków wypiekowych może prowadzić do złej oceny wydajności linii, niepotrzebnych korekt parametrów pieca albo błędnego planowania produkcji. Dlatego tak ważne jest, żeby przy każdym takim zadaniu spokojnie rozpisać wzór, podstawić liczby i dopiero wtedy wybierać odpowiedź, a nie sugerować się tylko „czy to dużo, czy mało”.