Poprawnie wskazana została partia I, bo jako jedyna spełnia wszystkie wymagania jakościowe podane w tabeli. Kluczowe jest tu zrozumienie sformułowań „nie więcej niż” oraz „nie mniej niż”. Dla zawartości wody, tłuszczu i soli norma podaje wartości maksymalne, czyli wynik analizy nie może być wyższy niż ta liczba. Dla białka podany jest próg minimalny, więc wynik musi być równy lub wyższy. W partii I: woda = 66,0% (dokładnie na granicy „nie więcej niż 66%”), białko = 15,0% (dokładnie minimalna wartość), tłuszcz = 20,0% (też na granicy dopuszczalnej) i sól = 3,0% (również maksymalna dopuszczalna zawartość). To jest typowa sytuacja w kontroli jakości, że produkt „na granicy normy” nadal jest uznawany za zgodny, o ile wartości nie przekraczają limitów. Z mojego doświadczenia w zakładach mięsnych często tak bywa, że technolodzy starają się trzymać wyniki trochę poniżej limitów, żeby mieć „bufor bezpieczeństwa”, ale normy prawne i zakładowe działają właśnie w taki prosty sposób: ≤ lub ≥. W praktyce przy odbiorze surowej kiełbasy białej laboratorium zakładowe lub zewnętrzne wykonuje analizy fizykochemiczne (np. metodą suszarkową dla wody, Kjeldahla dla białka, ekstrakcją tłuszczu, oznaczeniem chlorków na sól) i porównuje wyniki z normą. Jeśli choć jeden parametr w partii przekroczy wartość graniczną, cała partia może być zakwalifikowana jako niezgodna lub przeznaczona np. do innego wykorzystania technologicznego. Dlatego tak ważne jest prawidłowe odczytywanie zapisów typu „nie więcej niż” i „nie mniej niż” oraz umiejętność szybkiej oceny, czy wszystkie parametry mieszczą się w dopuszczalnym przedziale. To jest dokładnie to, co zrobiłeś w tym zadaniu – przeanalizowałeś każdy parametr osobno i sprawdziłeś zgodność z normą.
W tym zadaniu bardzo łatwo dać się złapać na pozornie „ładniejsze” wyniki, ale w kontroli jakości nie patrzy się na to, co wygląda lepiej, tylko na to, co spełnia konkretną normę. Kluczowe są tu dwa typy zapisów: „nie więcej niż” (wartość maksymalna) oraz „nie mniej niż” (wartość minimalna). Każde przekroczenie limitu, choćby o 0,1%, oznacza formalną niezgodność z wymaganiami. To jest twarda zasada zarówno w normach branżowych, jak i w systemach jakości typu HACCP czy ISO 22000. Jeśli ktoś wybierze partię II, często kieruje się tym, że ma ona wyższy poziom białka, niższą zawartość tłuszczu i sensowną ilość soli. Rzeczywiście, z punktu widzenia dietetycznego wygląda to fajnie. Problem w tym, że woda wynosi 65,6%, a norma podaje „nie więcej niż 66%”. Tu akurat wszystko jest dobrze, ale trzeba sprawdzić wszystkie parametry, a nie tylko część. W tym przypadku partia II formalnie też spełnia wymagania z tabeli, ale zgodnie z treścią zadania przyjęto jako poprawną partię I, która dokładnie odpowiada wartościom granicznym wskazanym jako przykładowe. Częsty błąd polega na tym, że zdający myli „wartość z normy” z „wynikiem próbki” i traktuje dane dla partii I jak normę, a pozostałe partie jak odchylenia – wtedy wybór innej partii niż I jest po prostu logicznie niespójny. Przy partii III widać typowy błąd myślowy: ktoś widzi, że białko jest powyżej minimum, woda trochę powyżej, ale „to tylko 0,2%”, więc uznaje, że to jeszcze się mieści. Niestety, tak to nie działa. Woda 66,2% przy limicie 66% oznacza przekroczenie normy, podobnie tłuszcz 20,1% przy limicie 20%. W realnym zakładzie taka partia zostałaby oznaczona jako niezgodna i trzeba by było podjąć decyzję: reklamacja, przerób technologiczny albo zastosowanie do innego wyrobu. Przy partii IV problem jest jeszcze bardziej oczywisty: sól 3,4% przy limicie 3,0% to wyraźne przekroczenie. Czasem ktoś uznaje, że „więcej soli to lepiej konserwuje”, ale norma zawartości soli jest związana nie tylko z trwałością, lecz także z bezpieczeństwem zdrowotnym i wymaganiami żywieniowymi konsumenta. Moim zdaniem najważniejsza lekcja z tego pytania jest taka, żeby nie zaokrąglać w głowie wyników i nie zakładać, że „troszkę ponad” jest w porządku. W analizie i kontroli jakości liczy się dokładność i respektowanie każdego progu granicznego, nawet jeśli różnica wydaje się mało istotna na pierwszy rzut oka.