Prawidłowo – dla ziemniaków jadalnych w III etapie, czyli przy długotrwałym przechowywaniu zimowym, tabela wyraźnie podaje zakres temperatur 4–5°C. Kluczowe jest tu rozróżnienie rodzaju użytkowania bulw: sadzeniak, jadalne, przetwórstwo. W wierszu „III etap – długotrwałe przechowywanie” przy pozycji „jadalne” widnieje dokładnie temperatura 4÷5°C i to jest wzorcowa wartość przyjęta w praktyce przechowalniczej. W takich warunkach ziemniaki zachowują dobrą jakość konsumpcyjną, nie słodzeją nadmiernie, a jednocześnie ograniczone jest kiełkowanie i rozwój chorób przechowalniczych. Moim zdaniem warto tu zapamiętać, że zbyt niska temperatura (np. zbliżona do 3°C jak dla sadzeniaków) powoduje silniejsze przekształcanie skrobi w cukry redukujące. Efekt jest taki, że po obróbce cieplnej ziemniaki mogą mieć słodkawy smak i zbyt mocno się przypiekać, co jest niepożądane w żywieniu. Z kolei wyższa temperatura (8°C i więcej) przy długim okresie magazynowania sprzyja kiełkowaniu i stratom masy, a także gorszej trwałości przechowalniczej. W zawodowej praktyce przechowalni warzyw utrzymanie stabilnych 4–5°C dla ziemniaków konsumpcyjnych jest standardem zgodnym z dobrą praktyką magazynową. W mniejszych gospodarstwach czy magazynach gastronomicznych przyjmuje się podobne parametry, dostosowując jedynie skalę i sposób kontroli (termometry, rejestratory, regulacja wentylacji). Warto też pamiętać o wilgotności – w tabeli dla III etapu jest to 92–98% Rh, co minimalizuje wysychanie bulw. W realnych warunkach technicznych dąży się do tego, żeby temperatura zmieniała się bardzo powoli, bez gwałtownych wahań, bo to ogranicza stres fizjologiczny ziemniaków i ryzyko kondensacji pary wodnej na powierzchni, a więc też rozwój pleśni. Takie podejście jest po prostu bezpieczne technologicznie i ekonomicznie.
W tym zadaniu kluczowe jest poprawne odczytanie tabeli i powiązanie temperatury nie tylko z etapem przechowywania, ale też z rodzajem użytkowania ziemniaków. Wiele osób patrzy wyrywkowo na pojedyncze liczby, zamiast powiązać je z opisem w kolumnie „Rodzaj użytkowania”. To typowy błąd przy pracy z tabelami technologicznych parametrów. Temperatura 3°C dotyczy wyłącznie sadzeniaków w III etapie przechowywania. Takie bulwy mają inne wymagania – celem jest zachowanie ich zdolności kiełkowania na następny sezon, a nie ich wartość konsumpcyjna. Przy 3°C ogranicza się przedwczesne kiełkowanie, ale dla ziemniaków jadalnych tak niska temperatura powoduje zbyt intensywne przekształcanie skrobi w cukry, co daje niepożądany słodkawy smak i ciemnienie podczas smażenia czy pieczenia. Z kolei 8°C w tabeli przypisane jest do ziemniaków przeznaczonych do przetwórstwa. Tam często ważniejsza jest odpowiednia struktura bulwy do frytek, chipsów czy innych wyrobów oraz ograniczenie efektu „przesłodzenia” po zbyt długim chłodzeniu. W zakładach przetwórczych dobiera się temperaturę tak, by uzyskać kompromis między trwałością a parametrami technologicznymi surowca. Dla ziemniaków, które mają trafić bezpośrednio na stół, takie warunki nie są optymalne na długi zimowy okres przechowywania. Zakres 10–15°C, który też mógł kusić jako odpowiedź, dotyczy IV etapu, czyli przygotowania ziemniaków do użytkowania. To jest już końcowa faza – podnoszenie temperatury przed sortowaniem, pakowaniem, wysyłką czy obróbką technologiczną. Utrzymywanie ziemniaków przez całą zimę w tak wysokiej temperaturze skutkowałoby szybkim kiełkowaniem, większymi stratami masy i wyraźnym spadkiem jakości towarowej. W praktyce magazynowej taki zakres traktuje się jako krótkotrwały, techniczny etap „dogrzewania”, a nie standard przechowywania. Podsumowując, poprawny tok rozumowania polega na tym, żeby najpierw znaleźć w tabeli III etap – długotrwałe przechowywanie, potem odszukać w tej sekcji wiersz „jadalne” i dopiero stamtąd odczytać temperaturę 4–5°C. To podejście jest zgodne z dobrą praktyką magazynowania surowców rolniczych: zawsze łączymy parametry z konkretnym zastosowaniem produktu i fazą procesu, a nie wybieramy liczbę, która „wydaje się sensowna” na pierwszy rzut oka.