Prawidłowo rozpoznane urządzenie to łaźnia wodna. Na zdjęciu widać typową konstrukcję: metalowy zbiornik z miejscami na naczynia (otwory lub dekielki z pierścieniami), pod spodem elementy grzejne i panel sterujący z regulacją temperatury. W łaźni wodnej próbki są ogrzewane pośrednio, przez wodę, a nie bezpośrednio na płycie grzewczej czy w płomieniu. Dzięki temu temperatura jest równomierna, stabilna i łatwa do utrzymania np. na poziomie 37°C, 60°C czy 100°C, w zależności od potrzeb metody. W laboratoriach analizy żywności łaźnia wodna jest używana m.in. do mineralizacji łagodnej, ogrzewania próbek przed oznaczeniami chemicznymi, rozpuszczania tłuszczów, topienia żelatyny, prowadzenia reakcji wymagających stałej, kontrolowanej temperatury albo do inkubacji probówek zgodnie z metodami norm PN-EN czy ISO. Z mojego doświadczenia to jedno z bardziej „roboczych” urządzeń – chodzi praktycznie cały dzień. Dobrą praktyką jest pilnowanie poziomu wody, stosowanie wody destylowanej (mniej kamienia), regularne czyszczenie z osadów i okresowa kontrola dokładności termostatu za pomocą termometru wzorcowego. W przemyśle spożywczym łaźnie wodne są stosowane zarówno w laboratoriach kontroli jakości, jak i w działach R&D, gdzie opracowuje się nowe receptury i bada stabilność produktów w określonych warunkach temperaturowych. W porównaniu z piecem czy płytą grzejną łaźnia umożliwia delikatne ogrzewanie bez ryzyka przypalenia czy przegrzania próbki, co jest kluczowe przy oznaczaniu np. witamin, białek lub substancji lotnych.
Urządzenie pokazane na ilustracji bywa mylone z innymi sprzętami grzejnymi, ale jego konstrukcja wyraźnie wskazuje na łaźnię wodną, a nie na wytrząsarkę, piec muflowy czy wagosuszarkę. Taka pomyłka często wynika z tego, że patrzymy głównie na panel sterujący i ogólny kształt obudowy, zamiast na szczegóły funkcjonalne. Wytrząsarka to urządzenie, którego głównym zadaniem jest mieszanie próbek ruchem kołowym, orbitalnym albo posuwisto-zwrotnym. Typowa wytrząsarka ma płaską platformę z uchwytami na kolby lub probówki, czasem przezroczystą pokrywę, ale nie posiada zbiornika na wodę z otworami na naczynia. Jeżeli widzimy otwory w pokrywie i przestrzeń na ciecz grzejną, to zdecydowanie nie jest to klasyczna wytrząsarka laboratoryjna. Piec muflowy natomiast służy do bardzo wysokich temperatur, rzędu 600–1100°C, stosowany jest np. do oznaczania popiołu. Ma masywną, izolowaną termicznie komorę z ceramicznymi ścianami i drzwiczkami, często niewielkie okienko lub w ogóle brak możliwości obserwacji wnętrza podczas pracy. Na zdjęciu w ogóle nie widać takiej komory, tylko płaski blat z miejscami na naczynia, co wyklucza piec muflowy. Wagosuszarka łączy funkcję wagi i suszarki – w środku znajduje się szalka wagowa i promiennik (np. halogenowy) nad próbką, a obudowa jest raczej kompaktowa, z pokrywą unoszoną do góry. Kluczowe jest tu ważenie ubytku masy podczas suszenia. Na prezentowanym urządzeniu nie ma szalki ani komory suszarniczej, widać za to typowe elementy łaźni: otwory na naczynia i przestrzeń na wodę. Błędne odpowiedzi wynikają więc głównie z utożsamiania każdego „pudełka z elektroniką” z dowolnym urządzeniem grzejnym. W praktyce laboratoryjnej warto zawsze zwracać uwagę na medium grzewcze (woda, powietrze, promienniki, komora wysokotemperaturowa) i sposób kontaktu z próbką, bo to najpewniejsze kryterium rozróżnienia tego typu sprzętów.