Prawidłowa temperatura przechowywania mrożonek w zakładzie cukierniczym to około –22 °C, bo przy tak niskiej temperaturze woda w produkcie jest całkowicie zamrożona, a aktywność wody spada do poziomu, który praktycznie zatrzymuje rozwój drobnoustrojów i spowalnia reakcje chemiczne. W praktyce branżowej przyjmuje się, że magazyny mroźnicze ustawiane są zwykle w przedziale od –18 do –25 °C, ale w cukiernictwie, gdzie mamy dużo tłuszczu, cukru i białka, bezpieczniej jest trzymać się niższej wartości, właśnie ok. –22 °C. Dzięki temu lody, mrożone ciasta, półprodukty kremowe czy mrożone owoce do nadzień zachowują strukturę, smak i barwę przez dłuższy czas. Moim zdaniem to jest taki złoty standard, który dobrze się sprawdza w praktyce. Przy –22 °C ogranicza się też ryzyko powstawania dużych kryształów lodu, które niszczą strukturę ciasta czy kremu po rozmrożeniu – produkt nie jest wtedy rozmoczony ani „papkowaty”. W systemach HACCP temperatura mroźni jest jednym z kluczowych punktów kontrolnych: trzeba ją regularnie rejestrować, mieć termografy, a odchylenia od zadanej wartości traktować jako potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa żywności. W dobrze prowadzonym zakładzie nie chodzi tylko o samo ustawienie termostatu, ale też o pilnowanie, by drzwi mroźni nie były zbyt często i na długo otwierane, żeby nie dochodziło do wahań temperatury i oszronienia. W praktyce logistyki wewnętrznej ważne jest też, by łańcuch chłodniczy był nieprzerwany: produkt zamrożony w zakładzie powinien być transportowany i magazynowany dalej również w temperaturze nie wyższej niż –18 °C, a najlepiej zbliżonej do tych –22 °C. Takie postępowanie jest zgodne z dobrymi praktykami produkcyjnymi (GMP) i zasadami bezpieczeństwa żywności w cukiernictwie zawodowym.
Wiele osób intuicyjnie myśli, że skoro produkt jest „zimny” albo lekko zamrożony, to już jest bezpieczny. W przypadku mrożonek cukierniczych to niestety za mało. Temperatury w okolicach 0 °C czy 4 °C to typowe warunki chłodnicze, a nie mroźnicze. W chłodni produkty są tylko schłodzone, część wody nadal pozostaje w stanie ciekłym, a to oznacza, że aktywność wody jest wciąż wystarczająca, żeby część drobnoustrojów mogła przeżywać i powoli się rozwijać. W wyrobach cukierniczych, które zawierają kremy, jaja, nabiał, owoce, takie temperatury zdecydowanie nie dają długiego, bezpiecznego okresu przechowywania. Chłodnia przy 0–4 °C jest dobra na krótki czas, na przykład dobowy lub kilkudniowy, ale nie do długotrwałego magazynowania mrożonek. Z kolei temperatura –10 °C to takie „półśrodki”. Produkt co prawda wygląda na zamrożony, ale procesy degradacji nadal zachodzą o wiele szybciej niż przy standardowych temperaturach mroźniczych. Tłuszcze w kremach i ciastach mogą szybciej jełczeć, barwniki naturalne ulegają rozkładowi, pogarsza się smak i zapach. Dodatkowo przy zbyt wysokiej temperaturze mrożenia powstają większe kryształy lodu i po rozmrożeniu struktura ciasta czy kremu jest wyraźnie gorsza – bardziej mokra, krucha, czasem wręcz wodnista. Typowy błąd myślowy polega na utożsamianiu każdego „minusa” na termometrze z pełnym bezpieczeństwem mikrobiologicznym. W rzeczywistości standardy branżowe i dobre praktyki produkcyjne jasno rozróżniają strefę chłodniczą (0–4 °C) od strefy zamrażania (poniżej –18 °C). Dla profesjonalnego zakładu cukierniczego, który chce zapewnić stabilną jakość mrożonek przez tygodnie czy miesiące, utrzymywanie temperatury w okolicach –10 °C jest zwyczajnie niewystarczające. Taka gospodarka magazynowa może prowadzić do strat surowca, reklamacji klientów, a w skrajnym przypadku nawet do zagrożeń zdrowotnych, jeśli produkt będzie rozmrażany i ponownie zamrażany. Dlatego w logistyce wewnętrznej i w planowaniu magazynu mroźniczego zawsze warto trzymać się wartości zbliżonych do –22 °C, zamiast polegać na „na oko wystarczająco zimno”.