Prawidłowo – zawartość tłuszczu w produktach spożywczych klasycznie oznacza się metodą Gerbera. Jest to jedna z podstawowych metod analizy fizykochemicznej w przemyśle mleczarskim i ogólnie w kontroli jakości żywności. W praktyce najczęściej stosuje się ją do oznaczania tłuszczu w mleku i produktach mlecznych (np. śmietance), ale zasada jest podobna: chodzi o oddzielenie i zmierzenie objętościowej zawartości tłuszczu. W metodzie Gerbera do próbki mleka dodaje się stężony kwas siarkowy i amylalkohol, a następnie próbkę odwirowuje się w specjalnej wirówce Gerbera w butelkach Gerbera. Kwas rozkłada białka i uwalnia tłuszcz, amylalkohol ułatwia jego wyraźne oddzielenie, a wirówka powoduje, że tłuszcz zbiera się w kalibrowanej części butelki, gdzie można go bezpośrednio odczytać w procentach objętościowych. Moim zdaniem ta metoda jest bardzo sprytna, bo łączy prostą chemię z prostą aparaturą, a daje dość powtarzalne wyniki. W wielu mleczarniach, zwłaszcza mniejszych, nadal jest wykorzystywana jako szybka metoda kontrolna, mimo że coraz częściej stosuje się nowoczesne analizatory podczerwieni (FTIR). Warto pamiętać, że metoda Gerbera jest opisana w normach branżowych i instrukcjach laboratoriów zakładowych, a poprawne wykonanie wymaga zachowania odpowiedniej temperatury, dokładnego odmierzania odczynników i właściwych warunków wirowania. W kontroli jakości znajomość tej metody jest ważna, bo zawartość tłuszczu to kluczowy parametr handlowy, wpływający na klasyfikację mleka, cenę skupu, a także na projektowanie receptur wielu produktów spożywczych.
W tym pytaniu łatwo się pomylić, bo nazwiska badaczy często kojarzą się z różnymi metodami chemicznymi, ale tylko część z nich dotyczy bezpośrednio tłuszczu. Zawartość tłuszczu w produktach spożywczych, zwłaszcza w mleku, oznacza się klasyczną metodą Gerbera, która polega na rozkładzie białek kwasem siarkowym, dodaniu amylalkoholu i odwirowaniu próbki w specjalnych butelkach. Tłuszcz oddziela się wtedy jako wyraźna słupkowa warstwa, którą można bezpośrednio odczytać na podziałce. To jest metoda typowo „tłuszczowa”, objętościowa, bardzo mocno związana z praktyką laboratoriów mleczarskich. Odpowiedzi mylące dotyczą metod, które w rzeczywistości służą do innych oznaczeń. Nazwiska Bertranda oraz Luffa-Schoorla wiążą się z metodami oznaczania cukrów redukujących, głównie w przetworach owocowych, sokach, dżemach czy syropach. Polegają one na miareczkowaniu roztworów tlenków miedzi(I), powstających z soli miedzi(II) redukowanych przez cukry. To zupełnie inny zakres analityczny: mierzymy zdolność redukcyjną węglowodanów, a nie ilość tłuszczu. Stąd użycie tych metod do tłuszczu nie miałoby sensu ani chemicznego, ani praktycznego – wyniki byłyby całkowicie niemiarodajne. Nazwisko Walkera bywa czasem kojarzone przez uczniów, bo brzmi podobnie do innych metod objętościowych, ale w standardowych programach analizy żywności nie funkcjonuje jako klasyczna metoda oznaczania tłuszczu. Typowy błąd myślowy polega tutaj na tym, że ktoś zapamiętuje „zlepek” nazwisk chemików bez powiązania ich z konkretnym rodzajem oznaczenia. W analizie i kontroli jakości żywności zawsze warto kojarzyć: tłuszcz – metody takie jak Gerbera, Roes-Gottlieba, Soxhleta; cukry – m.in. Bertrand, Luff-Schoorl, Lane-Eynon. Dzięki temu łatwiej dobrać właściwą metodę do badanego składnika i unikać takich nieporozumień na egzaminie i w realnym laboratorium zakładowym.