Menadżer zadań to naprawdę ważne narzędzie w Windows. Dzięki niemu można na spokojnie zobaczyć, jakie aplikacje są uruchomione i ile pamięci RAM zużywają. Kiedy komputer nagle zaczyna działać wolniej, można otworzyć Menadżera zadań i sprawdzić, co tak bardzo obciąża system. To świetny sposób, żeby podjąć decyzję, które aplikacje zamknąć. Z mojego doświadczenia, Menadżer zadań to też super pomoc w szukaniu problemów z wydajnością, bo można na bieżąco monitorować, co się dzieje z naszym komputerem. A dla adminów to już w ogóle jest nieocenione narzędzie, bo mogą sobie wtedy zadbać, żeby serwery i stacje robocze działały optymalnie. Warto też wiedzieć, że można tam zarządzać aplikacjami uruchamianymi przy starcie systemu. To naprawdę pomaga w lepszym wykorzystaniu zasobów komputera.
System operacyjny to skomplikowane oprogramowanie, które ogarnia sprzęt komputerowy i wszystkie programy, ale nie daje możliwości monitorowania wydajności ani zarządzania procesami. Windows Upgrade to po prostu aktualizacja systemu do nowszej wersji i to nijak ma się do analizy wydajności czy monitorowania aplikacji. Menadżer urządzeń jest narzędziem do zarządzania sprzętem jak karty graficzne czy dyski, ale nie ma związku z monitorowaniem procesów czy wydajności CPU. Często niektórzy mylą te narzędzia z Menadżerem zadań, co może prowadzić do błędnych wniosków o ich funkcjonalności. Ważne jest, by wiedzieć, jakie są różnice między tymi elementami i w jaki sposób używać ich na co dzień z komputerem. Zrozumienie tego wszystkiego jest kluczowe dla tego, jak dobrze zarządzać systemem i rozwiązywać problemy z wydajnością. W praktyce korzystanie z Menadżera zadań to podstawa dla każdego admina IT, podczas gdy inne wskazane narzędzia mają zupełnie inne funkcje.