Karta sieciowa faktycznie realizuje zadania w warstwie fizycznej modelu ISO/OSI, czyli tej najniższej, która odpowiada za przesyłanie sygnałów elektrycznych, optycznych lub radiowych. To właśnie karta sieciowa decyduje, jak dane bity zostaną zamienione na prąd w przewodzie albo fale radiowe w powietrzu. Moim zdaniem, jeśli ktoś miałby wskazać urządzenie będące dosłownie „tłumaczem” między komputerem a kablem, to właśnie karta sieciowa robi robotę, której nie widać na pierwszy rzut oka, a bez niej cała reszta – ruter, przełącznik czy punkt dostępowy – po prostu nie miałaby co przetwarzać. Standardy takie jak IEEE 802.3 (Ethernet) i IEEE 802.11 (Wi-Fi) wyraźnie opisują, jak te urządzenia mają zamieniać sygnały na dane i odwrotnie. W praktyce, jeśli wyciągniesz kartę sieciową z komputera, to nawet najlepszy ruter świata nie dostarczy Ci internetu – bo nie będzie miał kto tych bitów odebrać i wysłać dalej. Dobra karta sieciowa to też podstawa stabilnego połączenia, szczególnie gdy ważna jest niezawodność przesyłania sygnału czy niski poziom zakłóceń na warstwie fizycznej. Często zapomina się, jak wielką rolę pełni tu sprzęt, a bez niego software jest bezsilny. Z mojego doświadczenia wynika, że w praktyce, to właśnie od jakości i zgodności karty sieciowej z normami zależy, czy w ogóle zobaczymy sieć i czy wszystko pójdzie dalej bez problemów.
Dość często spotykam się z mylnym przekonaniem, że takie urządzenia jak ruter, przełącznik czy punkt dostępowy są odpowiedzialne za warstwę fizyczną, bo „przecież wszystko idzie przez nie”. Nic bardziej mylnego – ruter to urządzenie, które pracuje głównie w warstwie sieciowej modelu ISO/OSI i jego zadaniem jest kierowanie ruchem pakietów między różnymi sieciami. Przełącznik, choć bywa mylony z urządzeniem warstwy fizycznej, realizuje przede wszystkim funkcje warstwy łącza danych – rozpoznaje adresy MAC i na ich podstawie przekazuje ramki do odpowiednich portów. Punkt dostępowy zaś działa na pograniczu warstwy łącza i fizycznej, ale jego kluczową rolą jest umożliwienie bezprzewodowej komunikacji i zarządzanie transmisją, a nie sam fizyczny przesył sygnału. Typowym błędem jest patrzenie na te urządzenia jako podstawowych „przewodników” sygnału, gdy tymczasem odpowiadają one raczej za inteligentne sterowanie ruchem i bezpieczeństwem danych, nie za ich fizyczną formę. W praktyce warstwa fizyczna to nie tylko kabel, ale także układy elektroniczne, transceivery i chipsety, które są wbudowane właśnie w kartę sieciową. Odpowiedzialność przełącznika czy rutera za warstwę fizyczną jest bardzo pośrednia – one raczej wykorzystują możliwości tej warstwy niż ją realizują. Moim zdaniem, żeby dobrze zrozumieć architekturę sieci, trzeba rozdzielić funkcje sterujące od tych, które odpowiadają za fizyczną realizację przesyłu. Karta sieciowa, zgodnie z branżowymi standardami (np. IEEE 802.3), zapewnia konwersję danych na sygnały elektryczne lub optyczne i ich odbiór, a bez niej żadne „inteligentne” urządzenie sieciowe nie byłoby w stanie przesłać nawet pojedynczego bitu. Często na egzaminach padają te podchwytliwe odpowiedzi z ruterem lub przełącznikiem, a to właśnie karta sieciowa jest prawdziwym bohaterem tej warstwy.