Prawidłowe umieszczenie trójkąta prostokątnego w prawym górnym (dalszym) rogu kartki to taka trochę mała, ale kluczowa sztuczka, która znacznie ułatwia orientację wypukłego rysunku technicznego. Chodzi tu o to, żeby zawsze było jasne, z której perspektywy patrzymy na rysunek. Standardy branżowe (na przykład PN-EN ISO 5457:2000 albo nawet dawne normy DIN) jasno określają, że trójkąt lokalizuje się właśnie w tym rogu. Dzięki temu, niezależnie kto dostanie dokumentację, od razu wie, jak ułożyć kartkę i nie pomyli np. widoku z lewej z widokiem z prawej – co może się naprawdę łatwo zdarzyć, szczególnie przy dużych projektach. Moim zdaniem to jest jeden z tych elementów, które wydają się drobiazgiem, ale jak człowiek popracuje chwilę na warsztacie albo w dziale konstrukcyjnym, to szybko docenia takie „drobiazgi” – bo pozwalają uniknąć nieporozumień przy realizacji projektu. W praktyce nawet przy kopiowaniu czy skanowaniu dokumentacji, jeśli trójkąt jest w prawym górnym rogu, od razu możemy sprawdzić, czy rysunek nie jest obrócony. Takie rozwiązanie ułatwia trzymanie się najlepszych praktyk, usprawnia pracę i po prostu oszczędza czas.
Wybór innego rogu kartki niż prawy górny (dalszy) do umieszczenia trójkąta prostokątnego wydaje się czasem mało znaczący, ale w branży technicznej może prowadzić do poważnych nieporozumień. Jeśli trójkąt znajdzie się w lewym górnym lub dolnym, albo prawym dolnym rogu, to osoba oglądająca rysunek może niewłaściwie zorientować dokumentację. Takie błędy najczęściej wynikają z braku znajomości norm lub przyzwyczajeń wyniesionych z innych typów dokumentów, gdzie marginesy i oznaczenia bywają umieszczane losowo. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób nie przykłada dużej wagi do tych znaków pomocniczych – a w praktyce to właśnie takie detale pozwalają zachować czytelność i jednoznaczność rysunku, zwłaszcza gdy dokumentacja trafia do różnych działów lub nawet na produkcję. Umieszczenie trójkąta w innym miejscu łamie podstawowe zasady standaryzacji: utrudnia kontrolę orientacji kartki, a czasem prowadzi do błędnej interpretacji kierunku patrzenia czy położenia elementu. Popularnym błędem jest myślenie, że wystarczy, aby trójkąt „gdziekolwiek był”, bo przecież i tak będzie go widać – co w ogóle nie jest podejściem profesjonalnym. W rzeczywistości, trzymając się norm, minimalizujemy ryzyko błędów wykonawczych i niepotrzebnych poprawek. Często nawet doświadczeni technicy dają się złapać na przyzwyczajenia albo na skróty myślowe, których potem żałują, gdy coś pójdzie nie tak. Dlatego zawsze warto wracać do standardów i stosować się do ustalonych reguł – dzięki temu cała dokumentacja jest bardziej zrozumiała i łatwiejsza w użyciu.