W przypadku liny o budowie zamkniętej, mamy do czynienia z konstrukcją, w której zewnętrzna warstwa drutów lub specjalnych kształtek całkowicie zakrywa rdzeń i wszystkie warstwy wewnętrzne. To właśnie widzimy na rysunku 4: druty zewnętrzne tworzą zwartą, niemal szczelną powłokę, co chroni rdzeń przed przedostawaniem się zanieczyszczeń i wilgoci. Takie rozwiązanie jest typowe dla lin stosowanych w najbardziej wymagających warunkach – np. w górnictwie, transporcie pionowym, kolejnictwie czy wszędzie tam, gdzie lina narażona jest na intensywne czynniki zewnętrzne. Z mojego doświadczenia wynika, że konstrukcja zamknięta znacząco wydłuża żywotność liny i minimalizuje konieczność serwisowania. To nie jest przypadek – zamknięta budowa ogranicza także możliwość uszkodzenia mechanicznego pojedynczych drutów, co zgodnie z normami branżowymi, jak choćby PN-EN 12385, jest kluczowe przy projektowaniu lin do pracy w ciężkich warunkach. Dodatkową zaletą jest większa odporność na zginanie oraz lepsze rozłożenie naprężeń. Warto też wiedzieć, że liny zamknięte są droższe, ale w wielu sytuacjach inwestycja naprawdę się opłaca – zwłaszcza gdy bezpieczeństwo i niezawodność są na pierwszym miejscu.
Rysunki 1, 2 oraz 3 przedstawiają zupełnie inne konstrukcje lin niż budowa zamknięta. W praktyce bardzo często myli się liny splotowe i zwykłe liny wielopasmowe z linami zamkniętymi, bo na pierwszy rzut oka wyglądają na całkiem solidne. Jednak jeśli się przyjrzeć, to w klasycznych linach splotowych, takich jak te z rysunków 1 i 2, zewnętrzne druty tworzą warstwę o wyraźnych szczelinach – nie zakrywają one całkowicie wnętrza liny. To prowadzi do tego, że wnętrze jest podatne na wnikanie brudu, wilgoci, a co za tym idzie – przyspieszoną korozję i degradację konstrukcji. Wbrew pozorom, nawet gdy drutów jest dużo, nie liczy się tylko ich liczba, ale właśnie sposób ich ułożenia – to kluczowa sprawa z punktu widzenia wytrzymałości na ścieranie i ochrony rdzenia. Z kolei rysunek 3 pokazuje najprostszą postać liny, czyli konstrukcję jednowarstwową, gdzie nie ma mowy o żadnej powłoce zamkniętej. Takie liny są bardzo podatne na uszkodzenia i zużycie, zwłaszcza w trudnych warunkach pracy, dlatego stosuje się je raczej do prostych zastosowań, gdzie nie są narażone na silne obciążenia i ścieranie. Z mojego punktu widzenia największym błędem jest założenie, że im więcej warstw, tym lepsza ochrona – w rzeczywistości dopiero specjalna konstrukcja zamknięta, gdzie druty lub kształtki zewnętrzne szczelnie osłaniają całość, daje tę prawdziwą, długofalową ochronę. Standardy branżowe wyraźnie to rozróżniają, dlatego warto dokładnie analizować przekroje lin, zanim uzna się je za zamknięte. W praktyce błędne rozpoznanie może prowadzić do poważnych konsekwencji, jak szybsze zużycie czy nawet awarie sprzętu.