W przypadku, gdy instrukcja eksploatacji urządzenia dźwigowego nie określa terminów przeglądów konserwacyjnych, obowiązkowo stosujemy zapisy przepisów prawa, które dotyczą warunków eksploatacji urządzeń transportu bliskiego, takich jak dźwigi osobowe czy towarowe. Prawo jasno reguluje częstotliwość i zakres przeglądów technicznych, żeby urządzenia były bezpieczne w użytkowaniu. Moim zdaniem to jest całkiem logiczne, bo nie można zostawić takich decyzji wyłącznie użytkownikowi czy konserwatorowi – ryzyko jakiejś usterki czy nawet wypadku byłoby wtedy znacznie większe. W praktyce wygląda to tak: nawet jeśli producent nie napisał terminu konserwacji, to i tak konserwator lub właściciel budynku musi zerknąć do odpowiednich rozporządzeń, na przykład Rozporządzenia Ministra Przedsiębiorczości i Technologii w sprawie eksploatacji urządzeń transportu bliskiego. Tam są konkretne wytyczne – np. przegląd dźwigu osobowego nie rzadziej niż raz na miesiąc (chyba że producent mówi inaczej). To bardzo ważne, bo zapewnia jednolity poziom bezpieczeństwa wszędzie – zarówno w blokach mieszkalnych, jak i w galeriach handlowych. Takie podejście to już standard branżowy, a świadomość tych przepisów jest jednym z głównych filarów profesjonalnej eksploatacji i konserwacji dźwigów.
Często spotykam się z przekonaniem, że przeglądy konserwacyjne dźwigów można zaplanować zgodnie z sugestiami konserwatora, według kolejności zgłoszeń użytkowników czy też w oparciu o wewnętrzny plan budynku. Niestety, takie podejście jest bardzo ryzykowne i niezgodne z rzeczywistością branżową. Sam plan konserwacji dla budynku czy harmonogram ustalony przez konserwatora może być przydatny jako narzędzie organizacyjne, ale nie ma mocy prawnej w kwestii minimalnych terminów przeglądów. Gdybyśmy bazowali wyłącznie na kolejności zgłoszeń, mogłoby dochodzić do sytuacji, gdzie przeglądy byłyby wykonywane za rzadko, bo akurat nikt się nie upomniał lub konserwator miał inne pilniejsze zadania. To po prostu nie zapewni prawidłowego poziomu bezpieczeństwa. Również samodzielne opracowywanie planu pracy przez konserwatora, bez odniesienia do przepisów, prowadzi do dużej uznaniowości i braku systematyczności. Typowym błędem myślowym jest tu przeświadczenie, że wystarczy dbałość właściciela lub przypilnowanie terminów przez konserwatora – a przecież awarie dźwigów, nawet te drobne, mają potencjał zagrożenia życia i zdrowia ludzi. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepszą praktyką jest stosowanie się do precyzyjnie określonych przepisów prawa, które uwzględniają wymagania techniczne, intensywność użytkowania i specyfikę urządzenia. Tylko wtedy można mówić o pełnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo eksploatacji urządzeń dźwigowych. Ignorowanie przepisów grozi poważnymi konsekwencjami zarówno dla użytkowników, jak i właścicieli budynków.