Dobrze zauważone – zadziałanie ogranicznika prędkości dźwigu powinno następować przy przekroczeniu 115% prędkości nominalnej kabiny. To jest takie minimum wymagane przez normy, np. PN-EN 81-20 czy starsze przepisy UDT, które właśnie jasno określają, kiedy mechanizm bezpieczeństwa ma zadziałać. Dzięki temu, nawet jeśli kabina zacznie się rozpędzać ponad dozwoloną prędkość (np. z powodu awarii napędu lub zerwania hamulców), to system natychmiast zareaguje i uruchomi chwytacze, które zatrzymają kabinę. Z mojego doświadczenia wynika, że to 115% nie jest przypadkowe – chodzi o to, by dać margines bezpieczeństwa, ale nie dopuścić do zbyt dużych przeciążeń, które byłyby groźne i dla pasażerów, i dla konstrukcji samego dźwigu. W praktyce wygląda to tak, że podczas przeglądów serwisowych często sprawdza się, czy ogranicznik rzeczywiście zadziała przy takiej wartości, bo to pozwala uniknąć przykrych niespodzianek w eksploatacji. Branża dźwigowa wypracowała ten standard, żeby zapewnić zarówno komfort jazdy, jak i wysoki poziom bezpieczeństwa – nie tylko dla użytkowników, ale i dla ekip serwisowych pracujących przy urządzeniach. Warto zapamiętać tę wartość, bo wielu początkujących techników właśnie na tym etapie popełnia błędy, myląc nominalną prędkość z graniczną.
W branży dźwigowej bardzo łatwo jest popełnić błąd myślowy, zakładając na przykład, że ogranicznik prędkości powinien zadziałać już przy prędkości nominalnej albo nawet wcześniej – niby logiczne, bo chcemy zapobiec przekroczeniu dozwolonych wartości. Jednak takie podejście byłoby zupełnie niepraktyczne, bo ogranicznik musiałby uruchamiać chwytacze przy każdym normalnym starcie czy przyśpieszeniu kabiny, co prowadziłoby do niepotrzebnych i bardzo niebezpiecznych zatrzymań. Z kolei odpowiedzi sugerujące wartości 130% albo wręcz 85% prędkości nominalnej to typowe nieporozumienia techniczne – przy 130% margines bezpieczeństwa byłby już stanowczo za duży, czyli chwytacze działałyby za późno, a ryzyko niekontrolowanego rozpędzenia kabiny znacząco by wzrosło. 85% natomiast kompletnie nie ma sensu, bo wtedy chwytacze uruchamiałyby się praktycznie przy każdym ruszaniu dźwigu – nierealne w codziennej eksploatacji. Moim zdaniem te błędne przekonania biorą się z niezrozumienia, czym jest prędkość nominalna: to po prostu maksymalna dozwolona prędkość pracy dźwigu, a nie granica bezpieczeństwa. Standardy europejskie (np. PN-EN 81-20) bardzo wyraźnie podkreślają, że dopiero po jej przekroczeniu o 15%, czyli przy 115%, uruchamia się system bezpieczeństwa. Tak jest najlepiej – nie za wcześnie, nie za późno, z zachowaniem marginesu i pełnej kontroli nad urządzeniem. Prawidłowe ustawienie ogranicznika prędkości to podstawa nie tylko dla zachowania bezpieczeństwa, ale też dla zapewnienia sprawnej i bezawaryjnej pracy dźwigu przez wiele lat.