Współczynnik efektywności COP, czyli ten nasz Coefficient of Performance, to naprawdę ważna sprawa, jeśli chodzi o pompy ciepła. Mówiąc prosto, pokazuje, ile ciepła pompa potrafi dostarczyć w porównaniu do energii elektrycznej, którą zużywa. Gdy mamy temperaturę na zewnątrz 3°C, a woda jest podgrzewana do 40°C, to COP wynosi 5,0. To oznacza, że pompa jakby pięciokrotnie więcej ciepła wydobywa niż sama zużywa energii. Fajnie, co? Takich wyników można się spodziewać, bo pompy ciepła działają tak, że korzystają z energii cieplnej, która jest w otoczeniu. W praktyce, pompy ciepła z takim wysokim COP są mega efektywne – zarówno dla naszej planety, jak i dla portfela. W nowoczesnych systemach grzewczych to wręcz must-have. Zgodnie z normami branżowymi, takimi jak EN 14511, projektuje się takie pompy, żeby maksymalizować COP. Dzięki temu zużycie energii jest mniejsze, a emisja CO2 też spada. Dlatego dobrze jest wybierać pompy ciepła z myślą o COP, bo to klucz do komfortu użytkowników.
Wyniki na poziomie COP 0,2 czy 4,4 to raczej nie jest to, czego byśmy się spodziewali i mogą wskazywać na jakieś nieporozumienia w rozumieniu efektywności pomp ciepła. Jak COP wynosi 0,2, to znaczy, że pompa daje tylko 20% energii cieplnej, a to jest po prostu mało i w praktyce trochę nieosiągalne w standardowych instalacjach. Z kolei 4,4 to lepszy wynik, ale ciągle nie pokazuje pełnego potencjału pompy w idealnych warunkach. Warto pamiętać, że COP jest uzależniony od temperatury zewnętrznej i tego, jaką temperaturę chcemy osiągnąć w wodzie grzewczej. Im zimniej na zewnątrz, tym trudniej pompie uzyskać wysoki COP. Często ludzie mylą się, bo nie wiedzą, że pompy ciepła są robione do pracy w konkretnych warunkach, a ich wydajność rośnie przy optymalnych różnicach temperatur. Dlatego trzeba dokładnie analizować parametry pompy i dostosowywać je do lokalnych warunków, żeby uniknąć dużych strat energii. Wybierając pompę ciepła, warto kierować się danymi producenta oraz wynikami testów, które powinny pokazywać jej efektywność w danym otoczeniu. Jak się tego nie zrozumie, to można nie tylko narazić się na wyższe koszty, ale i obniżyć komfort cieplny w budynku.