Wybór oksydantu 6% przy balejażu na folii aluminiowej to naprawdę dobry ruch. Taki poziom stężenia jest super, gdy klientka chce tylko lekkiego rozjaśnienia lub delikatnych pasemek. Przy 6% zyskujemy szansę na równomierne rozjaśnienie włosów, a ryzyko uszkodzenia ich struktury jest mniejsze, co jest mega ważne, zwłaszcza jak używamy promiennika, bo ten przyspiesza cały proces. W praktyce, taki oksydant daje fryzjerom większą kontrolę nad tym, jak intensywny będzie efekt i zmniejsza ryzyko, że włosy zmienią kolor w sposób, którego nikt nie chce, co może być naprawdę istotne, gdy klientka ma jakieś konkretne oczekiwania. I jeszcze jedna rzecz – z folią aluminiową, 6% oksydant lepiej wnika w emulsję barwiącą, co pozwala na uzyskanie fajnych, naturalnych przejść kolorystycznych, co przy balejażu też się liczy.
Zastosowanie wyższego stężenia oksydantu, jak 9%, 12% czy nawet 15%, to naprawdę zły pomysł, jak mówimy o balejażu. 9% to już za mocne granice, zwłaszcza jeśli chodzi o delikatne efekty. Może to sprawić, że włosy będą zbyt jasne, co często kończy się na niechcianych kolorach, które niełatwo potem naprawić. A te jeszcze mocniejsze, 12% i 15%, są w ogóle nieodpowiednie, bo one robią z włosami niezłe spustoszenie, prowadząc do ich uszkodzenia. Używanie takich stężeń przy zabiegu mającym na celu subtelne podkreślenie koloru to prawdziwe złamanie zasad bezpieczeństwa. Często myśli się, że im wyższe stężenie, tym lepszy efekt. Ale w rzeczywistości to nie tak działa – właściwy dobór stężenia jest kluczowy, żeby włosy wyglądały naturalnie i były zdrowe. Co więcej, zbyt mocny oksydant to większe ryzyko reakcji alergicznych i nadmiernego wysuszenia, a to prowadzi do łamliwości włosów. Dlatego tak ważne jest, żeby dobrze dobrać oksydant, żeby zadbać zarówno o bezpieczeństwo, jak i o efekt końcowy wszystkich zabiegów.