Cynk to faktycznie mikroelement, inaczej pierwiastek śladowy, którego organizm człowieka potrzebuje w bardzo małych ilościach, jednak jego obecność jest absolutnie kluczowa. Moim zdaniem na co dzień bardzo niedoceniany, a szkoda — bo bez cynku wiele reakcji enzymatycznych po prostu nie zachodzi. Przykładowo, cynk bierze udział w syntezie DNA, regeneracji tkanek i wpływa na prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego. Przemysł spożywczy oraz dietetycy często przypominają o suplementacji cynku zwłaszcza w okresie osłabienia odporności czy problemów ze skórą. W technikach analizy żywieniowej, np. HACCP, kontrola zawartości mikroelementów, w tym cynku, jest standardem, bo nawet subtelne niedobory mogą prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Z praktycznego punktu widzenia, osoby pracujące fizycznie lub intensywnie trenujące powinny szczególnie zwracać uwagę na dostarczanie odpowiedniej ilości cynku. Często pojawia się on w produktach takich jak pestki dyni, mięso czy ryby. Branża farmaceutyczna i spożywcza przykłada dużą wagę do monitorowania poziomu cynku w produktach, bo jego nadmiar też potrafi być szkodliwy. Dobrze znać różnicę między mikro- a makroelementami – to podstawa w każdej pracy związanej z żywieniem czy ochroną zdrowia. W sumie, w codziennej pracy technika czy dietetyka, ta wiedza jest jak fundament domu – stabilna podstawa pod dalsze działania.
Sód, potas i wapń to pierwiastki, które pojawiają się praktycznie w każdej rozmowie o składnikach mineralnych, ale warto wiedzieć, że nie są one mikroelementami. W podręcznikach i normach żywieniowych takie jak Instytut Żywności i Żywienia czy rekomendacje WHO wyraźnie rozgranicza się mikroelementy (pierwiastki śladowe) od makroelementów. Sód, potas i wapń to klasyczne makroelementy, czyli pierwiastki, których organizm potrzebuje w stosunkowo dużych ilościach – nawet po kilka gramów dziennie. Sód odpowiada za gospodarkę wodno-elektrolitową, potas za przewodnictwo nerwowe i pracę mięśni, a wapń za budowę kości i krzepnięcie krwi. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie mylą te pojęcia, bo wszystkie te pierwiastki są ważne i obecne w codziennej diecie, ale różni je ilość, w jakiej muszą być dostarczane. Mikroelementy jak cynk, miedź, żelazo czy selen są potrzebne w śladowych ilościach – rzędu miligramów lub nawet mikrogramów na dobę – i ich niedobory czy nadmiary są trudniejsze do zauważenia, ale równie groźne. Dobrym przykładem typowego błędu myślowego jest założenie, że to co jest ważne ilościowo w diecie, automatycznie jest mikroelementem. To nieprawda – makroelementy są potrzebne w dużych ilościach, mikroelementy w bardzo małych, ale oba rodzaje są niezbędne. Niestety, zbyt częste uproszczenia w materiałach popularnonaukowych powodują, że wiele osób nie odróżnia tych pojęć, co może prowadzić do błędów w bilansowaniu diety czy analizie składu żywności. Praktyka pokazuje, że umiejętność właściwego rozróżnienia tych dwóch grup pierwiastków to podstawa w pracy każdego technika żywienia, dietetyka albo pracownika branży spożywczej.