Lizyna to zdecydowanie jeden z najważniejszych aminokwasów egzogennych, które mają znaczenie w żywieniu zwierząt gospodarskich. W praktyce często mówi się, że to właśnie lizyna jest tzw. aminokwasem limitującym, szczególnie w żywieniu trzody chlewnej i drobiu, gdzie dieta opiera się głównie na zbożach, które lizyny mają stosunkowo mało. Jeżeli nie uzupełni się jej poziomu, zwierzęta nie wykorzystują w pełni białka paszy, co przekłada się na niższe przyrosty i gorszą ekonomię produkcji. Stąd właśnie w mieszalniach pasz bardzo często stosuje się syntetyczną lizynę jako dodatek paszowy — to jest zgodne z normami żywieniowymi i rekomendacjami branżowymi, np. wg NRC (National Research Council) czy polskich norm INRA. Moim zdaniem, znajomość aminokwasów, takich jak lizyna, to absolutna podstawa jeśli chodzi o bilansowanie dawek pokarmowych. Warto dodać, że lizynę stosuje się nie tylko w formie czystej, ale także jako składnik premiksów, razem z innymi aminokwasami (np. metioniną czy treoniną), co pozwala ominąć niedobory i zapewnić zwierzętom optymalne warunki wzrostu. Praktycznie zawsze, gdy mowa o nowoczesnej produkcji pasz, suplementacja aminokwasami takimi jak lizyna jest postrzegana jako wyznacznik dobrej praktyki hodowlanej.
Wśród wymienionych odpowiedzi tylko lizyna jest aminokwasem i jednocześnie dodatkiem paszowym szeroko stosowanym w żywieniu zwierząt. Często spotykam się z sytuacją, gdzie uczniowie mylą fitazę czy tokoferol z aminokwasami – to dość częsty błąd wynikający z podobieństw nazw lub po prostu braku wyrobionych skojarzeń. Fitaza to jednak enzym, który rozkłada fityniany w paszy i poprawia przyswajalność fosforu, co oczywiście ma duże znaczenie zwłaszcza przy żywieniu drobiu, ale nie jest to aminokwas. Jej dodatek do paszy ma na celu lepsze wykorzystanie składników mineralnych, a nie uzupełnianie białka czy aminokwasów. Ksylitol natomiast to alkohol cukrowy stosowany głównie jako substancja słodząca, np. w produktach dla ludzi, ale w żywieniu zwierząt praktycznie nie ma znaczenia i na pewno nie jest aminokwasem. Z kolei tokoferol to po prostu witamina E — bardzo ważna jako antyoksydant w organizmie zwierząt, zapobiega stresowi oksydacyjnemu i poprawia stabilność tłuszczów w paszy, ale również nie należy do aminokwasów. Typowym błędem jest utożsamianie każdej substancji dodawanej do paszy z aminokwasem, a przecież dodatki paszowe to szerokie pojęcie – obejmuje zarówno witaminy, enzymy, aminokwasy, jak i inne komponenty funkcjonalne. Moim zdaniem, kluczowe jest tu rozróżnienie podstawowych grup związków chemicznych – aminokwasy jak lizyna stanowią podstawowe cegiełki białka, a cała reszta pełni inne, chociaż też ważne, funkcje. Dlatego w praktyce zawsze warto sprawdzić, do jakiej grupy należy dana substancja, zanim uzna się ją za aminokwas czy inny składnik paszowy w sensie ścisłym. Przy projektowaniu mieszanek paszowych i analizowaniu etykiet trzeba mieć tę wiedzę, bo tylko wtedy można właściwie zbilansować dietę zwierząt i osiągnąć optymalne wyniki produkcyjne.