Włókno w diecie knurów odgrywa dość kluczową rolę – trochę jak taka niewidzialna miotła jelit, ale też regulator uczucia sytości. Przy jego niedoborze knury potrafią być wręcz głodne, bo pasza staje się zbyt skoncentrowana energetycznie i nie wypełnia żołądka. W praktyce, jak włókna jest za mało, zwierzęta cały czas szukają czegoś do jedzenia, mogą być bardziej agresywne, a nawet wykazywać niepożądane zachowania. Z drugiej strony, przesada też nie jest dobra. Jeśli przesadzimy z ilością włókna w paszy, to pogarsza się strawność całej mieszanki i składników odżywczych. Włókno, choć potrzebne, działa trochę jak gąbka – wiąże wodę, spowalnia pasaż treści pokarmowej i utrudnia dostęp enzymów do składników pokarmowych, więc tracimy energię. W praktyce na fermach dąży się do takiego poziomu włókna, który zapewni sytość, ale nie obniży wydajności paszy. Zwykle optymalne ilości włókna w paszy dla knurów mieszczą się w okolicach 4-6%, chociaż zależy to też od rodzaju włókna i innych składników. Moim zdaniem warto pamiętać, że włókno zbyt często jest lekceważone w żywieniu knurów – a to błąd, bo bez tego składnika właściwego komfortu fizjologicznego po prostu nie będzie.
Wiele osób sądzi, że białko albo tłuszcz to główne składniki wpływające na odczuwanie głodu u knurów, ale to uproszczenie. Białko pełni zasadniczą funkcję budulcową i jest oczywiście ważne dla wzrostu oraz produkcji nasienia, jednak jego niedobór raczej prowadzi do problemów z rozwojem, a nie typowym głodem wynikającym z braku sytości. Nadmiar białka nie wpływa w istotny sposób na strawność paszy, natomiast może obciążać nerki i powodować większe wydalanie azotu, co jest niekorzystne z punktu widzenia środowiska, ale niekoniecznie zaburza apetyt. Popiół, czyli składniki mineralne, również nie jest tym czynnikiem. Zbyt mało popiołu oznacza raczej niedobory mineralne, które prowadzą do specyficznych problemów zdrowotnych, np. osłabienia kości czy zaburzeń metabolicznych, ale nie do zwiększonego łaknienia czy zmian w strawności całej dawki paszy. Tłuszcz z kolei jest głównym źródłem energii i jego ilość wpływa raczej na kaloryczność diety i smakowitość, a niekoniecznie na fizyczne poczucie sytości czy strawność całości paszy. Typowym błędem myślowym jest traktowanie białka i tłuszczu jako bezpośrednich regulatorów głodu – tymczasem to właśnie włókno, szczególnie frakcja nierozpuszczalna, ma największy wpływ na wypełnienie przewodu pokarmowego i poczucie najedzenia. W branży standardem jest dbałość o prawidłowy udział włókna, bo tylko wtedy mamy szansę na stabilne pobieranie paszy, dobre samopoczucie zwierząt i optymalne wykorzystanie składników odżywczych. Dobre praktyki żywieniowe każą więc patrzeć na włókno jako narzędzie do kontroli apetytu i strawności, a nie tylko jako niepotrzebny balast w paszy.