Ta odpowiedź wynika bezpośrednio z poprawnego zastosowania danych przedstawionych w tabeli i właściwego przeliczenia norm. Dla konia o masie 400 kg zapotrzebowanie bytowe na energię strawną wynosi 50 MJ ES. Przy pracy lekkiej przyjmuje się, że zapotrzebowanie wzrasta o 25%, czyli trzeba do tej podstawowej wartości dodać jedną czwartą: 50 MJ + (0,25 × 50 MJ) = 62,5 MJ ES. To najczęściej spotykana praktyka w żywieniu koni użytkowanych rekreacyjnie albo w pracy o małej intensywności, jak lekkie treningi czy jazda rekreacyjna. Tak naprawdę ta matematyka pojawia się praktycznie w każdym opracowaniu żywieniowym koni, bo bezpośrednio z niej wynikają dalsze decyzje dotyczące doboru paszy, objętości i bilansowania dawki. Moim zdaniem warto pamiętać, że w praktyce dobrze jest zawsze odwoływać się do takich ustandaryzowanych tabel zapotrzebowania. Często spotyka się w stajniach podejście „na oko”, a to prowadzi do błędów żywieniowych. Dobrze policzona dawka energetyczna to podstawa zdrowia, kondycji i efektywnego użytkowania konia. Warto jeszcze wiedzieć, że przy wyższym stopniu pracy ten współczynnik rośnie – np. przy pracy średniej to już 50%, a przy ciężkiej nawet 100% powyżej podstawy. Pracując z końmi, zawsze trzeba kontrolować, czy bilans energetyczny się zgadza, bo jego niedobór szybko odbija się na kondycji zwierzęcia.
Wiele osób przy rozwiązywaniu tego typu zadań wpada w pułapkę nieuwzględnienia dodatkowego zapotrzebowania energetycznego związanego z pracą, bądź niepoprawnie dodaje procenty. Z praktyki branżowej wiem, że najczęściej źródłem błędu jest odczytanie tylko wartości bytowej z tabeli i zignorowanie wzrostu wymagań przy wysiłku – a przecież koń pracujący, nawet w stopniu lekkim, potrzebuje więcej energii niż koń pozostający w spoczynku. Samo podanie 50 MJ ES to typowy przykład takiego przeoczenia – to wartość minimalna, zapewniająca tylko funkcje życiowe, ale nie pokrywająca strat energii wynikających z ruchu i pracy. Z drugiej strony odpowiedzi typu 75 MJ ES i 93,8 MJ ES wynikają pewnie z przeszacowania procentowego wzrostu – być może ktoś dodał 50% lub 87,5% zamiast wymaganych 25%. Z mojego doświadczenia wiem, że takie pomyłki zdarzają się, bo czasem myślimy o pracy jako o bardzo obciążającej, a w praktyce „lekka praca” to tylko niewielki wzrost zapotrzebowania, uwzględniany w specjalistycznych tabelach. Branżowe normy jasno mówią, by procent liczyć od wartości bytowej, nie od całości (co czasem się myli przy szybkim liczeniu w głowie). W profesjonalnym żywieniu koni każda taka pomyłka wpływa nie tylko na dobrostan, ale i na wyniki treningowe. Procentowy wzrost przy różnych poziomach pracy jest ustandaryzowany i warto go zapamiętać – to bardzo ułatwia życie w codziennej praktyce. Prawidłowe wyliczenie wygląda tak: określamy zapotrzebowanie bytowe z tabeli, następnie zwiększamy je o 25% przy lekkiej pracy i dopiero ta suma daje nam ostateczną wartość energetyczną dawki dziennej. Takie podejście rekomendują zarówno polskie, jak i międzynarodowe źródła dotyczące żywienia koni. Błąd w tej kalkulacji może skutkować niedożywieniem lub przekarmieniem, a to w dłuższej perspektywie prowadzi do problemów zdrowotnych – od braku kondycji po choroby metaboliczne.