Prawidłowe wyliczenie przewidywanego terminu rui u klaczy wymaga znajomości cyklu rujowego, który u klaczy trwa średnio 21 dni liczonych od końca jednej rui do początku następnej. Jeśli ostatnia ruja zakończyła się 6 marca po 6 dniach jej trwania, to znaczy, że rozpoczęła się 1 marca. Aby obliczyć początek kolejnej rui, do dnia zakończenia (6 marca) należy dodać standardowy odstęp między rujami, czyli właśnie te 15-16 dni. Kalendarzowo wychodzi dokładnie 24 marca jako dzień rozpoczęcia kolejnej rui. Takie obliczenia są kluczowe w praktyce hodowlanej – pozwalają na planowanie krycia w optymalnym terminie, co zwiększa szanse na skuteczną inseminację lub pokrycie. Warto też pamiętać, że w praktyce cykl może się nieco przesuwać np. pod wpływem warunków środowiskowych, żywienia czy indywidualnych cech klaczy, ale zasada wyliczania pozostaje taka sama. Właśnie dlatego hodowcy prowadzą kalendarze rui i monitorują objawy, żeby nie przegapić tego optymalnego momentu. Dobrą praktyką jest także notowanie długości każdej rui, bo zdarzają się klacze, które mają cykl skrócony lub wydłużony, jednak te 21 dni to taki książkowy standard. Moim zdaniem, opanowanie takiego liczenia to podstawa przy pracy z rozrodem koni i bardzo przydaje się zarówno w małych, jak i dużych stadninach.
Obliczanie terminu kolejnej rui u klaczy wymaga precyzyjnego podejścia i uwzględnienia biologicznych podstaw cyklu rozrodczego. Popełnianie błędu polega często na myleniu początku i końca rui albo przyjmowaniu nieprawidłowej długości cyklu. Niektórzy przyjmują, że cykl rozpoczyna się od początku rui, czyli liczą od pierwszego dnia wystąpienia objawów, jednak w praktyce standardem jest liczenie od zakończenia rui, ponieważ ruja trwa przeciętnie 5-7 dni, a cały cykl rujowy wynosi około 21 dni. Stąd wybranie odpowiedzi takich jak 31 marca czy 6 kwietnia może wynikać z założenia, że ruja występuje co miesiąc lub po upływie pełnych czterech tygodni, co nie jest zgodne z rzeczywistą fizjologią konia. Z drugiej strony, wskazanie daty 15 marca może sugerować, że ktoś myli długość całego cyklu z samą długością rui albo nie doszacowuje przerwy pomiędzy końcem jednej rui a początkiem następnej. Typowym błędem jest też nieuwzględnianie, że ruja i cykl to dwa różne pojęcia – cykl to całość, czyli ruja plus okres międzyrujowy. Praktyka pokazuje, że dokładne monitorowanie dat i objawów jest kluczowe – nie da się tego zrobić na oko, bo każdy dzień opóźnienia lub przyspieszenia wpływa na skuteczność rozrodu, szczególnie przy planowaniu inseminacji. Warto sięgać do aktualnych opracowań branżowych i kalendarza cyklu, żeby unikać takich pomyłek – moim zdaniem to jedno z ważniejszych zagadnień w pracy hodowlanej, zwłaszcza gdy celem jest efektywna reprodukcja.