Zielonka z lucerny faktycznie ma właściwości wzdymające, co potwierdzają liczne źródła branżowe i praktyka rolnicza. Wynika to głównie z obecności dużych ilości łatwo fermentujących związków, zwłaszcza białek oraz cukrów prostych. Przy skarmianiu świeżą lucerną, szczególnie w dużych ilościach i bez odpowiedniej adaptacji żwacza u przeżuwaczy, bardzo łatwo może dojść do wzdęć żwacza. Takie wzdęcia bywają naprawdę groźne – mogą prowadzić nawet do śmierci zwierzęcia, jeśli nie zostaną szybko zauważone i odpowiednio opanowane. Z mojego doświadczenia wynika, że zielonka z lucerny jest szczególnie problematyczna w żywieniu krów mlecznych na wiosnę, kiedy przechodzą one z pasz suchych na świeżą zieleń. Rolnicy powinni wprowadzać ją do dawki stopniowo i najlepiej mieszać z paszami mniej wzdymającymi, na przykład z sianem. Podobne ryzyko dotyczy też innych roślin motylkowych, ale lucerna jest tu klasycznym przykładem. Branżowe zalecenia mówią wprost: nigdy nie podawać świeżej lucerny na czczo i unikać jej w dużych ilościach w diecie bez odpowiedniego dodatku błonnika strukturalnego. To taki typowy przykład, że nawet bardzo wartościowa pasza może stwarzać spore problemy, jeśli nie zachowamy podstawowych zasad żywienia.
Rozważając temat pasz wzdymających, łatwo popełnić błąd myślowy, skupiając się wyłącznie na ilości błonnika czy suchej masy, nie analizując specyficznych właściwości fermentacyjnych danej rośliny. Siano łąkowe, mimo że jest popularną paszą objętościową, praktycznie nie wykazuje właściwości wzdymających – wręcz przeciwnie, działa stabilizująco na procesy trawienne w żwaczu, ponieważ jego struktura usprawnia żucie i produkcję śliny, co buforuje treść żwacza. Otręby pszenne, choć są paszą bogatą w błonnik i nieco białka, nie powodują wzdęć, ponieważ zawierają dużo włókna nierozpuszczalnego i nie mają cech motylkowych. To raczej dodatek energetyczny, a nie fermentujący gwałtownie składnik dawki. Buraki pastewne są co prawda paszą łatwo fermentującą i mogą powodować lekkie zaburzenia trawienne, lecz typowe, gwałtowne wzdęcia są po nich rzadkością. Co ciekawe, ich największym problemem są raczej biegunki przy nadmiarze w dawce, nie zaś wzdęcia. Najbardziej wzdymające są świeże rośliny motylkowe, takie jak lucerna czy koniczyna, a nie trawy czy produkty uboczne przemiału zbóż. Moim zdaniem to dosyć powszechny błąd – utożsamianie wzdęć z każdą paszą objętościową, podczas gdy źródłem problemów są konkretne, łatwo fermentujące białka motylkowych i ich wysoka zawartość. Z tego powodu trzeba być bardzo ostrożnym przy wprowadzaniu zielonki z lucerny do diety, bo jej potencjał do wywoływania wzdęć jest dobrze opisany w praktyce i literaturze branżowej, czego nie dotyczy ani siano, ani otręby, ani buraki pastewne.