Żelazo jest absolutnie kluczowym pierwiastkiem, który prosięta muszą dostać w pierwszych dniach życia, bo ich naturalne zapasy są bardzo małe. W mleku lochy jest stanowczo za mało żelaza, żeby zaspokoić gwałtowne tempo wzrostu młodego organizmu. Bez dodatkowego żelaza bardzo szybko dochodzi do anemii, a to już prosta droga do zaburzeń wzrostu, obniżonej odporności i nawet padnięcia zwierzęcia. Uzupełnianie żelaza u prosiąt to dosłownie standard na każdej profesjonalnej fermie – zastrzyk domięśniowy najczęściej już w pierwszych 2-3 dniach życia. Moim zdaniem bez tego nie ma co liczyć na zdrowy odchów. Zresztą większość hodowców pewnie potwierdzi, że po dawce żelaza prosiaki są po prostu żywsze i rosną szybciej. To ciekawostka – u innych gatunków młodych ssaków często nie ma takiej potrzeby, ale u świń to praktycznie obowiązek. Warto zwrócić uwagę, że żelazo jest potrzebne do produkcji hemoglobiny, która odpowiada za transport tlenu we krwi – więc jak go zabraknie, cały organizm zaczyna źle funkcjonować. Także to konkretna, praktyczna wiedza, którą każdy przyszły hodowca świń musi znać i stosować.
Wielu uczniów i nawet młodych hodowców czasem myli się, wskazując sód, wapń czy magnez jako najważniejsze pierwiastki do suplementacji u prosiąt tuż po urodzeniu. To, co wydaje się logiczne, bo przecież każdy z tych makroelementów jest potrzebny do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania organizmu, jednak ma trochę inny kontekst w praktyce hodowlanej. Sód faktycznie bierze udział w regulacji gospodarki wodno-elektrolitowej, ale jego niedobory u nowonarodzonych prosiąt praktycznie nie występują, zwłaszcza jeśli matka jest odpowiednio karmiona. Wapń kojarzy się głównie z budową kości i zębów, jasne, ale prosięta mają wystarczające rezerwy z mleka matki na początkowym etapie życia – niedobory pojawiają się raczej później, zazwyczaj przy niewłaściwie zbilansowanej paszy lub przy intensywnym wzroście. Magnez z kolei jest ważny do funkcjonowania mięśni i układu nerwowego, ale jego deficyty na starcie życia są rzadkością. Typowym błędem jest myślenie, że skoro te pierwiastki są ważne dla człowieka lub innych zwierząt, to muszą być też podawane natychmiast prosiętom. Jednak u świń największym problemem jest właśnie żelazo, bo locha nie przekazuje go w wystarczających ilościach przez łożysko, a potem nie ma go prawie w ogóle w mleku. Stąd tak ogromny nacisk w praktyce na suplementację żelaza, a nie innych minerałów. W dobrych podręcznikach i na kursach branżowych zawsze podkreśla się, że szybka iniekcja żelaza to podstawa profilaktyki chorób prosiąt. Z mojego doświadczenia wynika, że kto o tym zapomina, ma potem duże problemy z odchowem i zdrowotnością stada. Więc podsumowując – mimo że sód, wapń i magnez są ważne, ich brak nie jest głównym zagrożeniem dla noworodka świni. Właśnie żelazo trzeba uzupełnić w pierwszych dniach życia.