Poziom oświetlenia naturalnego w budynkach inwentarskich rzeczywiście standardowo oblicza się jako stosunek powierzchni okien do powierzchni podłogi. To jest podstawa projektowania budynków dla zwierząt, bo podłoga to ta przestrzeń, na której bezpośrednio funkcjonują zwierzęta – właśnie tam światło jest najbardziej potrzebne. W praktyce często stosuje się tzw. wskaźnik powierzchni oświetleniowej (stosunek Aokien/Apodłogi), który minimalnie powinien wynosić np. 1:10 dla bydła, czyli na każde 10 m² podłogi powinno przypadać przynajmniej 1 m² powierzchni okien. Takie zalecenia są opisane choćby w polskich normach budowlanych (np. PN-81/B-02403) i wytycznych weterynaryjnych. Moim zdaniem ta metodologia jest logiczna, bo kluczowe jest, by promienie światła docierały jak najefektywniej właśnie do poziomu, gdzie przebywają zwierzęta – przecież to bezpośrednio wpływa na ich dobrostan oraz higienę pomieszczeń! W praktyce projektanci zawsze biorą pod uwagę nie tylko powierzchnię okien, ale również ich rozmieszczenie, wysokość oraz ewentualne zacienienie przez inne budynki. Z tego powodu projektowanie okien wyłącznie względem ścian, sufitu czy legowisk nie miałoby większego sensu – liczy się efekt na podłodze. Przy okazji, warto pamiętać, że zbyt mała ilość światła może prowadzić do obniżenia wydajności zwierząt oraz pogorszenia warunków higienicznych. Z własnego doświadczenia wiem, że prawidłowe doświetlenie podłogi bardzo poprawia warunki mikroklimatyczne i komfort obsługi budynku.
Wybór odpowiedzi innych niż podłoga często wynika z mylnego rozumienia, gdzie światło naturalne faktycznie jest najpotrzebniejsze w budynku inwentarskim. Jeśli przyjmiemy, że poziom oświetlenia powinno się odnosić do powierzchni ścian, to pojawia się problem praktyczny – światło wpadające przez okna nie rozkłada się na ścianach, tylko dociera do przestrzeni używanej przez zwierzęta, czyli właśnie do podłogi. Pokutuje czasem przekonanie, że im więcej okien w ścianach, tym lepiej, ale bez odniesienia do faktycznej powierzchni użytkowej nie daje to miarodajnego wskaźnika. Z kolei odnoszenie się do powierzchni sufitu jest kompletnie niepraktyczne – sufit nie stanowi przestrzeni, na której działają czynniki środowiskowe najważniejsze dla zwierząt. Sufit może mieć inną powierzchnię niż podłoga (np. skosy), a oświetlenie na tej wysokości nie przekłada się bezpośrednio na poziom komfortu w strefie bytowania. Natomiast uwzględnianie powierzchni legowisk jako punktu odniesienia jest typowym uproszczeniem – legowiska to tylko fragment całej podłogi, a światło musi dotrzeć do całego wnętrza, nie tylko do miejsca odpoczynku. Bardzo często w terenie spotykam się z błędnym podejściem, że tylko legowiska mają być dobrze oświetlone, a przecież zwierzęta poruszają się po całym budynku – strefy zadawania paszy, przejścia, kojce czy wybieg. Zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi oraz wymaganiami weterynaryjnymi, poziom oświetlenia powinien być liczony w odniesieniu do całej powierzchni podłogi, bo to ona stanowi realną przestrzeń użytkową dla zwierząt. Takie podejście zapewnia równomierny rozkład światła i wpływa korzystnie na dobrostan zwierząt, higienę oraz efektywność obsługi technicznej budynku. Pomijanie tej zasady prowadzi w praktyce do niedoświetlenia różnych stref w budynku, co z mojego punktu widzenia jest po prostu nieefektywne i niezgodne z aktualnymi normami.