Kwalifikacja: TWO.08 - Planowanie i prowadzenie żeglugi po śródlądowych drogach wodnych i morskich wodach wewnętrznych
Zawód: Technik żeglugi śródlądowej
Radiopława systemu COSPAS-SARSAT jest uruchomiana
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Radiopława systemu COSPAS-SARSAT została zaprojektowana tak, żeby w sytuacji awaryjnej działać automatycznie, bez udziału załogi – to naprawdę przemyślana sprawa. Zwalniak hydrostatyczny, który znajduje się w EPIRB (czyli tej radiopławie), aktywuje urządzenie w momencie, gdy znajdzie się ono odpowiednio głęboko pod wodą – typowo jest to około 4 metry. Dzięki temu nawet jeśli nikt nie zdąży uruchomić radiopławy ręcznie, system sam zadba o przekazanie sygnału alarmowego do satelitów COSPAS-SARSAT. To rozwiązanie stosuje się na wszystkich statkach spełniających wymagania konwencji SOLAS. W praktyce, zauważyłem, że zwalniak hydrostatyczny to najbezpieczniejsza opcja – bo nikt nie musi o nim pamiętać w stresującej sytuacji. Sygnał przesyłany przez radiopławę dociera błyskawicznie do satelitów, a stamtąd przekazywany jest do stacji ratowniczych na lądzie. Często słyszy się w branży, że właściwe zamocowanie radiopławy i jej regularna kontrola (czy zwalniak hydrostatyczny nie jest przeterminowany) to podstawa bezpieczeństwa na morzu. Poza tym, to zgodne z dobrymi praktykami: IMO oraz SOLAS wymagają, by takie urządzenia były przygotowane do natychmiastowego działania bez ręcznej ingerencji. Moim zdaniem fenomenalne jest to, że w ogóle nie trzeba się martwić o uruchamianie w panice – mechanizm hydrostatyczny zadba o wszystko sam, kiedy tylko statek zacznie szybko nabierać wody.
Wokół uruchamiania radiopław systemu COSPAS-SARSAT narosło sporo nieporozumień, choćby jeśli chodzi o to, kto i jak je włącza. Przede wszystkim, radiopława ta nie reaguje na sygnały z radaru – to urządzenie zupełnie innej klasy, więc pomylenie sygnałów radarowych z mechanizmem uruchamiania alarmu ratunkowego to dość częsty błąd. Część osób myśli, że satelita jest odpowiedzialny za uruchomienie, ale faktycznie rola satelity ogranicza się tu do odbioru i przetwarzania przesyłanego sygnału distress z już aktywowanej radiopławy – to nie jest system, w którym satelita 'włącza' cokolwiek na statku. Zdarza się też, że ktoś zakłada, iż służby ratownicze (RCC) mogą zdalnie włączyć radiopławę, lecz nie jest to zgodne z rzeczywistością – nie ma takiej opcji przewidzianej technicznie, bo urządzenie jest projektowane z myślą o działaniu w sytuacji całkowitej utraty kontaktu ze statkiem. Trzeba pamiętać, że rozwiązania te są zgodne z wymogami konwencji SOLAS i rekomendacjami IMO – liczy się tu niezawodność i automatyzm, a zdalna czy sygnałowa aktywacja od strony lądu byłaby zbyt zawodna. Typowym błędem myślowym jest założenie, że obsługa radiopławy jest zintegrowana z innymi systemami pokładowymi lub że można ją aktywować zdalnie przez sieć – w rzeczywistości chodzi o prosty i pewny mechanizm fizyczny, czyli zwalniak hydrostatyczny, który automatycznie włącza urządzenie, gdy statek zacznie tonąć. W praktyce najważniejsze jest, by załoga wiedziała, gdzie jest radiopława i jak działa jej automatyka, bo w warunkach awaryjnych nie ma czasu na szukanie instrukcji czy liczenie na cudowną zdalną aktywację. System COSPAS-SARSAT opiera się na założeniu, że sygnał distress pojawi się wtedy, kiedy nikt nie jest już w stanie zareagować ręcznie, a całość działa niezależnie od innych systemów pokładowych czy sygnałów z lądu lub satelitów. Takie podejście zwiększa szansę na szybkie podjęcie akcji ratunkowej przez odpowiednie służby.