Kwalifikacja: TWO.08 - Planowanie i prowadzenie żeglugi po śródlądowych drogach wodnych i morskich wodach wewnętrznych
Zawód: Technik żeglugi śródlądowej
Tratwa ratunkowa jest uwalniana automatycznie z łoża za pomocą
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Zwalniak hydrostatyczny to naprawdę kluczowy element w systemie automatycznego uwalniania tratwy ratunkowej. Jego zadaniem jest samoczynne wyzwolenie tratwy, kiedy jednostka zaczyna tonąć i osiąga określoną głębokość – zwykle coś w okolicach 1,5-4 metrów pod wodą. Moim zdaniem to bardzo przemyślany patent, bo w sytuacji kryzysowej, kiedy załoga może być zdezorientowana lub niezdolna do działania, sprzęt działa samoczynnie. Działa to tak, że pod wpływem ciśnienia wody zwalniak przecina specjalny pas mocujący tratwę do łoża, a potem tratwa – dzięki energii zgromadzonej w naboju CO₂ – sama się napełnia i wynurza na powierzchnię. Takie systemy są zgodne z międzynarodowymi przepisami SOLAS oraz wymaganiami klasyfikacyjnymi – praktycznie każda tratwa na statkach morskich powinna być wyposażona właśnie w taki mechanizm. Na pokładzie statku warto wiedzieć, gdzie jest zamontowany zwalniak i kiedy ma przegląd – awaria tego elementu może mieć tragiczne skutki. Ciekawostka: po użyciu trzeba wymienić cały mechanizm, bo nie da się go „cofnąć” do stanu początkowego. Z mojego doświadczenia, warto zawsze znać zasadę działania takiego sprzętu – nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda.
Odpowiedzi typu mini stoper, linka samozrywająca czy linka operacyjna bywają często mylące, bo brzmią technicznie i mogą kojarzyć się z elementami wyposażenia ratunkowego, ale nie mają kluczowego znaczenia przy automatycznym uwalnianiu tratwy z łoża statku. Mini stoper to zupełnie inny temat – spotyka się go raczej w systemach mocowania, ale nie odpowiada on za automatyzację procesu w przypadku zatonięcia. Linka samozrywająca przez nazwę sugeruje coś, co samo się zrywa, jednak w praktyce taka linka pełni co najwyżej rolę zabezpieczenia na czas ręcznego wyrzucania tratwy, bo po napełnieniu tratwy operator może ją przeciąć lub zerwać. Nie jest to jednak element uruchamiany przez warunki zewnętrzne – takie jak ciśnienie wody podczas zatonięcia. Z kolei linka operacyjna to po prostu lina, za którą załoga może wyciągnąć tratwę lub utrzymać kontakt ze statkiem – pełni rolę typowo użytkową, nie automatyczną. Najczęstszy błąd myślowy polega tu na myleniu elementów związanych z obsługą tratwy przez ludzi z systemami, które działają samoczynnie bez udziału człowieka. Automatyzacja w ratownictwie morskim to dziś podstawa, a zwalniak hydrostatyczny jest właśnie odpowiedzią na potrzebę niezależnego działania w sytuacji awaryjnej. Międzynarodowe normy (np. konwencja SOLAS) wyraźnie wymagają stosowania tego typu urządzeń, bo daje to realną szansę na przetrwanie nawet, gdy załoga nie zdąży zareagować.