Kwalifikacja: TWO.08 - Planowanie i prowadzenie żeglugi po śródlądowych drogach wodnych i morskich wodach wewnętrznych
Zawód: Technik żeglugi śródlądowej
W manewrach dochodzenia do nabrzeża prawą burtą, pod prąd rzeki, należy wykonać następujące czynności:
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
To podejście jest zdecydowanie zgodne z praktyką żeglugową, szczególnie na rzekach z wyraźnym nurtem. W sytuacji, gdy dochodzimy do nabrzeża prawą burtą i płyniemy pod prąd, kluczowe jest, żeby kontrolować pozycję dziobu względem brzegu. Wychylenie dziobu w stronę brzegu to ruch, który pozwala na lepsze wykorzystanie siły prądu – prąd wtedy sam pomaga ustawić jednostkę równolegle do nabrzeża w momencie końcowego podejścia. To naprawdę ułatwia manewrowanie, bo nie trzeba aż tak bardzo polegać na maszynie czy sterze, a ryzyko uderzenia rufą w nabrzeże jest znacznie mniejsze. Skoro prąd działa jak swego rodzaju „hamulec”, statek nie nabiera nadmiernej prędkości względem brzegu, więc można zachować większą kontrolę. Tak zresztą zalecają instrukcje manewrowania w żegludze śródlądowej, a i doświadczeni kapitanowie często powtarzają, że dziób musi „szukać” brzegu, szczególnie gdy wiatr i nurt są przeciwstawne. Warto pamiętać, że przy dużych jednostkach nawet niewielkie odchylenia kursu na wejściu do nabrzeża mają kolosalne znaczenie na skuteczne i bezpieczne zakończenie manewru. W praktyce, to podejście jest najbezpieczniejsze zarówno dla jednostki, jak i infrastruktury portowej. Z mojego doświadczenia wynika, że manewrowanie dziobem w stronę brzegu podczas podejścia pod prąd daje największą przewidywalność zachowania statku.
Manewry dochodzenia do nabrzeża pod prąd rzeki mają swoją specyfikę i nie wystarczy tu kierować się ogólną intuicją czy nawet doświadczeniami z manewrowania na akwenach stojących. W rzeczywistości, utrzymanie pełnej kontroli nad jednostką pod prąd wymaga zupełnie innego podejścia niż przy podejściach z prądem albo przy zerowym nurcie. Przykładowo, próba ustawiania rufy do brzegu lub korzystania z pracy śrub w sposób niewłaściwy (jak np. lewa śruba wstecz, prawa naprzód) może doprowadzić do nieprzewidywalnych zachowań statku, zwłaszcza jeśli prąd jest silny albo mamy ograniczoną przestrzeń manewrową. W żegludze śródlądowej właśnie wychylenie dziobu w stronę brzegu pod prąd pozwala na kontrolowany kontakt z nabrzeżem i lepsze wykorzystanie siły wody – prąd stabilizuje jednostkę i pomaga precyzyjnie podejść równolegle do kei. Często spotykam się z przekonaniem, że wystarczy pracować śrubami naprzemiennie, licząc na zwrotność, ale na rzece prąd potrafi „zabrać” rufę, jeśli nie poprowadzimy dziobu we właściwą stronę. Takie błędne założenia prowadzą do niepotrzebnych uderzeń, uszkodzeń kadłuba czy nawet sytuacji kolizyjnych. Podobnie, pozostawienie jednej śruby na biegu przy braku właściwego wychylenia dziobu nie da nam tej kontroli, jakiej wymaga taki manewr. Z mojego punktu widzenia kluczową rzeczą jest tu odpowiednie wykorzystanie siły prądu i poprawne ustawienie jednostki względem brzegu na etapie podejścia, a nie poleganie wyłącznie na maszynie czy sterze. To detal, ale w praktyce właśnie on decyduje o bezpieczeństwie i skuteczności całego manewru.