Napowietrzanie betonu to naprawdę ważny krok, który może mocno poprawić jego mrozoodporność. To jak zrobienie małych bąbelków powietrza w betonie, które działają jak izolacja. Dzięki nim, kiedy mieszanka zamarza i się rozmraża, to ciśnienie nie robi krzywdy strukturze. W praktyce, dodanie środków napowietrzających do betonu to standard w budownictwie, zwłaszcza w chłodniejszych regionach. No i jeszcze to, że napowietrzony beton lepiej znosi działanie soli odladzających, co jest ważne, gdy myślimy o drogach. Według normy PN-EN 206-1, ilość powietrza w betonie powinna być dostosowana do tego, jak i gdzie będzie używany, więc napowietrzanie to taka podstawa, zwłaszcza w kontekście betonu mrozoodpornego.
Teksturowanie czy polerowanie powierzchni betonu oraz polewanie go wodą nie mają wielkiego wpływu na mrozoodporność. Teksturowanie wprawdzie ładnie wygląda, ale nic nie zmienia w wytrzymałości betonu na zimno. Polerowanie z kolei tylko daje gładką powierzchnię, ale to też nie pobudzi mrozoodporności. A polewanie zbyt dużą ilością wody? To może tylko zaszkodzić, bo na przykład zwiększa porowatość betonu, co może prowadzić do problemów jak segregacja składników czy obniżona wytrzymałość na ściskanie. Wydaje mi się, że wielu ludzi myśli, że każde dotknięcie powierzchni jakoś wpłynie na właściwości, co jest błędnym myśleniem. W przypadku betonu liczy się nie tylko to, jak wygląda jego powierzchnia, ale też skład chemiczny, proces produkcji i dodatki, które rzeczywiście mogą poprawić jego trwałość i odporność na różne warunki.