Ten manipulator, co go widzisz na schemacie, ma 4 stopnie swobody. To znaczy, że może się poruszać w czterech różnych kierunkach. Ma trzy obrotowe przeguby, które pozwalają mu na rotację w trzech osiach, a do tego jeden przegub liniowy, który umożliwia przesuwanie wzdłuż jednej osi. Taki układ jest całkiem typowy w przemyśle, zwłaszcza w robotyce, gdzie trzeba precyzyjnie manewrować urządzeniami w różnych warunkach. Myślę, że 4 stopnie swobody to super rozwiązanie do zadań takich jak montaż czy pakowanie. Poza tym, w obróbce materiałów też się przydaje, gdy trzeba przesuwać narzędzia w kilku osiach naraz. W przemyśle warto projektować te maszyny z uwzględnieniem norm ISO, bo bezpieczeństwo operatorów i otoczenia to podstawa. Rozumienie, co to są te stopnie swobody, to kluczowa sprawa dla inżynierów zajmujących się automatyzacją.
Jak wybierasz odpowiedzi, które mówią o 3, 5 albo 6 stopniach swobody, to można wpaść w różne pułapki. Na przykład 3 stopnie swobody sugerują, że manipulator byłby ograniczony tylko do ruchu w trzech osiach, co nie ma sensu w tym przypadku, bo mamy do czynienia z przegubami obrotowymi. Wydaje mi się, że taka odpowiedź wynika z tego, że ktoś nie uwzględnił przegubu liniowego, który jest ważny, bo zwiększa funkcjonalność tego urządzenia. Natomiast odpowiedź o 5 lub 6 stopniach swobody sugeruje, że manipulator mógłby robić bardziej skomplikowane ruchy, co nie zgadza się ze schematem. Bo 5 stopni swobody wymagałoby dodatkowego przegubu obrotowego, którego tu nie ma, a 6 to już standard dla bardziej zaawansowanych maszyn. W praktyce, manipulator z większą liczbą stopni swobody przydaje się w trudniejszych zadaniach, na przykład w chirurgii robotycznej czy w przemyśle lotniczym. Wiedza o stopniach swobody jest naprawdę istotna dla projektantów, bo decyduje o tym, co manipulator może zrobić w różnych warunkach.